Mamy sposób na kryzys

Rozmowa z Jerzym Bernhardem, prezesem zarządu "Stalprofilu" S.A.

Rozmowa z Jerzym Bernhardem, prezesem zarządu "Stalprofilu" S.A.

- Sprawdziła się pana koncepcja rozwoju "Stalprofilu" poprzez budowę grupy kapitałowej. Obroniliście się, mimo kryzysu i dekoniunktury na rynku stali. Co jeszcze o tym zadecydowało?

- O naszej dobrej sytuacji, nawet w okresie spowolnienia gospodarczego, zadecydowało kilka czynników. Przede wszystkim skuteczna, koncepcja rozwoju, trafione inwestycje, wysokowykwalifikowana załoga. Dzięki temu, na tle innych organizacji gospodarczych, wyglądamy bardzo korzystnie. Mimo kryzysu, dodatnie wyniki finansowe osiągają zarówno spółki wchodzące w skład naszej grupy kapitałowej, jak i spółka-matka "Stalprofil SA". W trzecim kwartale br. skonsolidowane przychody i zyski Grupy "Stalprofilu" kształtowały się na poziomie niewiele niższym niż w zdecydowanie lepszym dla branży III kwartale 2008 r. Dobrymi wynikami zamkniemy także cały 2009 rok.

Reklama

- Mimo trudnej sytuacji na rynku grupa inwestuje...

- Ponieważ to ma sens i tworzy stabilne podstawy rozwoju. Projekty inwestycyjne realizujemy we wszystkich spółkach naszej grupy kapitałowej. Niektóre są w trakcie realizacji, inne dobiegają końca, a inne rozpoczniemy w przyszłym roku.

Nie ukrywam satysfakcji z tego, że w październiku otworzyliśmy w Izostalu Centrum Izolacji Antykorozyjnych Rur Stalowych. Jest to wiodący projekt naszej grupy kapitałowej, który rozpoczęliśmy w sierpniu zeszłego roku. Jako pierwszy w Polsce Izostal wyposażony jest w unikalną instalację powlekania rur. Chcę podkreślić, że Izostal, który zajmuje się głównie produkcją izolacji antykorozyjnych, w ciągu najbliższych trzech lat osiągnie imponujące zdolności produkcyjne, co przyniesie wymierne efekty dla całej grupy kapitałowej.

Z kolei w Kolbie - producencie konstrukcji stalowych, rusza budowa hali produkcyjnej, w której funkcjonować będzie nowoczesna malarnia i śrutownia. Natomiast ZRUG Zabrze, który jest wykonawcą sieci przesyłowych gazu i innych mediów, inwestuje przede wszystkim w sprzęt do budowy rurociągów, przygotowując się w ten sposób do ekspansji na rynku inwestycyjnym. W tym roku nakłady inwestycyjne w grupie kapitałowej "Stalprofilu" wyniosą ok. 60 mln zł, natomiast w przyszłym roku ok. 14 mln zł. Inwestycje finansujemy ze środków własnych, unijnych i z kredytów bankowych, jesteśmy bowiem sprawdzonym i wiarygodnym partnerem.

- Czy myśli pan o jeszcze większej dywersyfikacji działalności, o nowych akwizycjach spółek, także zagranicznych? W kryzysie łatwiej kupować firmy, szczególnie te, które mają problemy...

- Być może kupimy kolejne spółki w 2011 roku. Teraz koncentrujemy się na tym, co już mamy.

Chcę podkreślić, że istniejące obecnie w grupie "Stalprofilu" firmy bardzo dobrze się uzupełniają, wykorzystując efekt synergii. Mamy bowiem z jednej strony Izostal, który, jak wspomniałem wcześniej, zajmuje się izolowaniem rur stalowych i produkcją rur polietylenowych, z drugiej - ZRUG Zabrze, który jest wykonawcą sieci przesyłowych, m.in. wodociągowych i gazowniczych, z trzeciej - firmę Kolb, produkującą konstrukcje stalowe. Całość "spina" spółka-matka, czyli dystrybutor wyrobów ze stali.

- Dzięki tej komplementarności grupa z powodzeniem może uczestniczyć w realizacji dużych projektów inwestycyjnych w energetyce, gazownictwie, budowie autostrad, czy też budowie konstrukcji stalowych. Jak to wygląda w rzeczywistości?

- Duże projekty ruszają, co otwiera przed nami wiele nowych możliwości. I to w różnych dziedzinach. Korzystającym z naszej oferty handlowej klientom stawiamy do stałej dyspozycji około 50 tysięcy ton wyrobów stalowych w bardzo szerokim asortymencie. Obserwujemy już wzrost zużycia stali zbrojeniowej, co jest niewątpliwie pozytywnym sygnałem.

Skoro projekty infrastrukturalne ruszyły, o czym świadczy rosnąca liczba rozstrzyganych przetargów, mamy możliwość wejścia ze swoją ofertą w ich realizację. Firmy z naszej grupy mają szanse uczestniczyć w realizacji wielu ważnych infrastrukturalnych programów m.in. w budowie sieci rurociągów związanych z Gazoportem. "Domykamy" kilka projektów, które zaczniemy realizować w 2010 roku.

Będzie to zarówno budowa nowych rurociągów, jak i renowacja istniejących. Pracy jest dużo, bo ponad 60 proc. instalacji gazowniczych w Polsce ma więcej niż 25 lat, a 40 proc. terytorium Polski nie ma jeszcze tzw. gazu sieciowego.

Planujemy także ekspansję w Europie Środkowo-Wschodniej. W krajach tego regionu będą budowane potężne rurociągi, m.in. w Serbii, Chorwacji i Bośni, a także w Czechach i na Słowacji. Duże możliwości otwierają się w polskiej energetyce, gdzie w ciągu najbliższych 10 lat zainwestowanych będzie ok. 400 mld zł. Będą powstawały nowe bloki energetyczne, czyli potężne konstrukcje stalowe. Będzie także dokonywana modernizacja istniejących, przede wszystkim pod kątem zmniejszenia emisji CO2. Także tutaj widzimy miejsce dla siebie.

Przyszły rok zapowiada się korzystnie zarówno dla "Stalprofilu", jak i pozostałych spółek grupy. Przewidujemy zwiększenie sprzedaży wyrobów stalowych, ok. 40-procentowy wzrost produkcji w "Izostalu" oraz ok. 10-procentowy - w ZRUG-u Zabrze i w Kolbie.

- A jakie są, według pana, perspektywy rynku stali w Polsce i na świecie?

- Coraz większy udział w światowym rynku stali mają Chiny. Chiński rynek jest już niewyobrażalnie duży, zarówno pod względem zużycia stali, jak i produkcji. Obecnie występuje już na nim nadprodukcja. Niewątpliwie, pojawią się stamtąd oferty na wyroby stalowe.

Jeżeli chodzi o Europę, to w różnych krajach, w tym także w Polsce moce produkcyjne wykorzystane są w ok. 60 - 80 proc. Uważam, że wzrost na rynku stali będzie bardzo powolny. Nie tak szybko pojawią się spektakularne zamówienia. Nie widać drugich Chin, rynku, na którym rozpoczęłyby się potężne inwestycje.

- Jakie są w tej sytuacji plany eksportowo-importowe "Stalprofilu"?

- Jeśli chodzi o eksport wyrobów stalowych, to po prostu jest źle. Mam nadzieję, że pewna poprawa nastąpi w przyszłym roku. Owszem, mamy stałych zagranicznych odbiorców, ale ich zapotrzebowanie na nasze wyroby stalowe jest dużo mniejsze niż w przeszłości. Kiedyś eksport stanowił ok. 35 proc. naszych obrotów, dzisiaj wynosi ok. 16 proc.

Duży spadek eksportu odnotowaliśmy w krajach Europy Zachodniej. Lokalni producenci wyrobów stalowych i sieci dystrybucji starają się w pełni zaopatrywać "swój" rynek odbiorców. Nie mówi się o tym głośno, ale często objęci są oni także działaniami ochronnymi. Kwitnie protekcjonizm.

Import stanowi obecnie ok. 20 - 30 proc. obrotów "Stalprofilu". Jeżeli tylko mamy ciekawą ofertę, to realizujemy ją. Takie oferty pochodzą z krajów europejskich. Nie ma natomiast interesujących ofert z krajów dalekowschodnich. Cena stali jest już na tyle niska, że nie opłaca się jej stamtąd przywozić, bo przecież trzeba także uwzględnić koszty frachtu.

- W jakim stopniu dekoniunktura przyspieszyła proces konsolidacji rynku dystrybucji wyrobów stalowych w Polsce? Jakie przewiduje pan na nim zmiany?

- Jeszcze niedawno działało bardzo wiele firm, bo sytuacja na rynku stali była znakomita. W okresie kryzysu nastąpiła ich weryfikacja. Wiele z tych firm upadło lub upadnie, inne konsolidują się próbując utrzymać się na rynku. Generalnie, mimo spowolnienia gospodarczego, udział "Stalprofilu" w rynku rośnie, ponieważ część podmiotów się wykrusza. Sytuacja jest trudna. Tzw. zużycie jawne stali w Polsce spadło o ponad 40 proc.

- Są głosy, że kryzys ma także swoje pozytywne strony, zmuszając firmy do racjonalizacji działań, oszczędności...

- ...w kryzysie rośnie jednak bezrobocie, deficyt budżetowy, pojawiają się "pomysły" typu: "podnieść podatek dochodowy" lub "wprowadzić dodatkowy podatek od przedsiębiorców". Pojawia się hasło "zabrać bogatym, dać biednym". To do niczego dobrego z pewnością by nie doprowadziło.

Jeśli dodać do tego groźbę inflacji, którą może wywołać wpompowywanie w gospodarki wielu krajów miliony dolarów, to trudno przewidzieć, jakie "niespodzianki" mogą nas jeszcze czekać.

Chociaż polska gospodarka w miarę dobrze broni się przed niekorzystnymi zjawiskami, to, jak wiadomo, przy swobodnym przepływie kapitału, jest także swobodny przepływ kryzysu. Widać to dobrze na przykładzie przemysłu stalowego, który jest jednym z głównych "beneficjentów" kryzysu oraz jego największych odbiorców, a więc przesyłu samochodowego, budownictwa czy sprzętu AGD.

- Wy jednak nie wpisujecie się w ten kryzysowy krajobraz...

- Rzeczywiście, realizowana przez nas strategia rozwoju daje pozytywne efekty nawet obecnie w okresie spowolnienia gospodarczego. Owszem, wyniki finansowe nie są tak imponujące, jak w okresie wzrostu gospodarczego, ale satysfakcjonują nas. Grupa "Stalprofilu" inwestuje, rozwija się i oferuje wysoki poziom usług.

Zawsze przywiązywaliśmy wagę do kontroli kosztów i racjonalności zatrudnienia. Dlatego nie było u nas zwolnień i ograniczania płac. Mało tego, planujemy nawet wzrost zatrudnienia. Pracownicy w grupie "Stalprofilu" nie odczuli skutków kryzysu. Nasze firmy uzyskują dodatnie wyniki i zachowują płynność finansową. Tak więc, mimo występujących na rynku problemów, z dobrymi efektami realizujmy naszą strategię rozwoju.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Katarzyna Żuławska

Nowe Życie Gospodarcze
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | Zabrze | sposób na kryzys | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »