Czy grozi nam "dzień zmiany banków"?

Tysiące Amerykanów zamknęło swoje konta w komercyjnych bankach, takich jak Bank of America, CitiBank czy JP Morgan Chase. To żniwa inicjatywy społecznej "Bank Transfer Day" (Dzień Zmiany Banków) lub - jak mówią dosadniej niektórzy komentatorzy - "Bank Dump Day" (Dzień Spuszczenia Banków na Drzewo).

Inicjatywa ta propaguje bojkot dużych instytucji finansowych i przenoszenie pieniędzy do mniejszych banków czy unii kredytowych (odpowiedników naszych SKOK-ów i banków spółdzielczych).

Iskrą wzniecającą płomień były niedawne plany lub wręcz decyzje kilku banków o podniesieniu od pięciu do dziesięciu dolarów miesięcznych opłat za użytkowanie kart debetowych. Bank of America informował, że podwyżki opłat są nieuniknione, gdyż nowe przepisy ograniczają marżę banku za zakupy dokonane jego kartami.

Co więcej szef banku - Brian Moynihan stwierdził naiwnie, że akcjonariusze i klienci zrozumieją ten ruch. Wypowiedź prezesa Bank of America była tym bardziej naiwna, że od września bieżącego roku trwa przecież protest przeciwko pazerności banków.

Reklama

- "Okupuj Wall Street". Po decyzji Bank of America, niejaka Molly Katchpole z Waszyngtonu, 22-letnia klientka tegoż banku, na co dzień pracująca jako opiekunka do dzieci, zamieściła w internecie stosowny protest, który rozlał się po sieci i bardzo szybko trafił na najbardziej popularne portale społecznościowe. Internet wrzał do tego stopnia, że bank nie pozostał obojętny na protesty oburzonych Amerykanów i szybko wycofał się z podwyżek opłat za użytkowanie kart debetowych. Pozostałe banki, które również planowały wprowadzenie podobnych opłat, także zrezygnowały ze swoich zamiarów. Jednak na najbardziej popularnym na świecie portalu społecznościom Facebook pojawił się profil "Bank Transfer Day", założony przez inną Amerykankę, 27-letnią Kristen Christian z Los Angeles, który ma już ponad 60 tysięcy fanów.

Protest OWS

Dzięki trwającemu od ponad miesiąca protestowi "Okupuj Wall Street" Amerykanie zaczęli dostrzegać alternatywne usługi bankowe, takie jak chociażby unie kredytowe. Decyzję o przeniesieniu tam swoich rachunków podjęło w ciągu miesiąca ponad 650 tysięcy klientów, którzy zdeponowali środki o wartości 4,5 miliarda dolarów. Amerykańskie unie kredytowe w ciągu miesiąca zyskały liczbę członków większą niż w ciągu całego ubiegłego roku.

- Odpływ klientów z dużych banków na rzecz banków spółdzielczych czy unii kredytowych to naturalny ruch, bowiem każda akcja rodzi reakcję - mówi prof. Elżbieta Mączyńska z Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

- Od dłuższego czasu sektor finansowy nadużywał swojej pozycji. Jego rentowność od wielu lat jest większa od rentowności sektora realnego. Sługa - sektor finansowy, który był po to, by kojarzyć tych, którzy nie mają środków finansowych, a ich potrzebują, stał się panem. Trudno nie zauważyć, że mimo kryzysu banki notują gigantyczne zyski. Niektóre odsetki pobierane przez banki graniczą z lichwą. Wszystko to stanowi widoczny przejaw nadużywania pozycji banków. Poza tym warto wspomnieć, że obecnie mechanizm niewidzialnej ręki rynku, który jest naturalną częścią wolnego rynku, został zastąpiony przez mechanizm niewidzialnej globalizacji. Dlatego nie powinien dziwić fakt, że powstają inicjatywy takie jak "Bank Transfer Day". Optymistyczne jest to, że w dobie coraz większej globalizacji klienci mają alternatywę w postaci banków spółdzielczych czy unii kredytowych.

Lęk o przyszłość banków

Klienci, którzy porzucili banki na rzecz banków spółdzielczych czy unii kredytowych tłumaczą, że chcą wspierać w ten sposób lokalnych przedsiębiorców, a nie światowych gigantów, ale problem jest o wiele głębszy.

- To co się dzieje w USA, jest wyrazem zaniepokojenia klientów banków, wynikającym z tego, że istnieje uzasadniona obawa, iż te wielkie banki są coraz bardziej realnie zagrożone bankructwem - tłumaczy Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. - Stąd w Stanach Zjednoczonych przenoszenie kont bankowych do mniejszych, lokalnych instytucji finansowych, takich jak unie kredytowe, odpowiedniki polskich SKOK-ów. Alternatywne formy działalności finansowej, takie jak unie kredytowe w USA, Irlandii czy Wielkiej Brytanii dają poczucie bezpieczeństwa i stabilności w obliczu gigantycznych problemów wielkich banków.

Akcja "Bank Transfer Day" bardzo szybko zyskała światowy rozgłos i stała się swoistym fenomenem. Swoje niezadowolenie wyrażają nie tylko Amerykanie. Na początku kwietnia bieżącego roku na ulice wyszli młodzi mieszkańcy Hiszpanii, protestujący przeciwko kryzysowi i sposobom walki z recesją proponowanym przez wielkie instytucje gospodarczo-finansowe. Chwilę później, za ich przykładem, poszli obywatele krajów takich jak: Grecja, Włochy, Niemcy, Holandia, Francja, Belgia czy Hongkong. W październikowe manifestacje, choć na zdecydowanie mniejszą skalę, włączyli się także Polacy.

- Idee ruchu Occupy Wall Street nie zdobyły w Polsce tak dużej popularności jak w reszcie Europy, czy Stanach Zjednoczonych - mówi Arkadiusz Rojek, analityk finansowy firmy Home Broker. - Warszawski marsz "oburzonych" zgromadził zaledwie kilkaset osób i nie zakończył się nawet wybiciem jednej szyby. W porównaniu do rzymskich zamieszek, czy masowych protestów w Madrycie, stoicki spokój może oznaczać, że albo młodzi Polacy oburzeni w ogóle nie są, albo po prostu protestować im się nie chce. Jeśli zostaną opublikowane jakiekolwiek wyniki inicjatywy "Bank Transfer Day", okaże się że Polacy znowu zawiedli nadzieje inicjatorów i nie zagłosowali nogami przeciw obecnym taryfom opłat i prowizji.

Polska specyfika

Trudno jednak się dziwić, że polski protest był na dużo mniejszą skalę niż ten za oceanem.

- Nas kryzys finansowy nie dotknął w tak dużym stopniu, dlatego skala protestów w Polsce była dużo mniejsza - mówi prof. Elżbieta Mączyńska z Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. - Poza tym cały czas jesteśmy krajem na dorobku. Paradoksalnie ratuje nas renta zacofania.

Warto jednak wspomnieć, że ponad dwie trzecie aktywów polskiego sektora bankowego należy do zagranicznych grup bankowych.

- Globalizacja jest faktem. Duże korporacje przenoszą ryzyko na swoje spółki-córki. Jeśli więc kryzys na świecie będzie się pogłębiał, to w Polsce zapewne również będziemy coraz częściej obserwować odpływ klientów z dużych banków na rzecz banków lokalnych i spółdzielczych, które nie są obarczone tzw. ryzykiem globalizacji - mówi Jerzy Różyński, prezes Krajowego Związku Banków Spółdzielczych. - Na razie na pewno nie jest to masowe zjawisko, choć coraz częściej zauważamy zainteresowanie klientów ofertą banków spółdzielczych.

Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK twierdzi, że banki maja bilanse pełne toksycznych aktywów. - Banki muszą uzupełnić kapitał (europejskie banki - między 100 a 200 mld euro), niektórym z nich grozi nacjonalizacja lub wydrenowanie z gotówki i zasobów przez spółki matki, a tym samym odpływ pieniędzy do zagranicznych central. Tak może być między innymi z bankami w Polsce zdominowanymi przez kapitał zagraniczny - tłumaczy Janusz Szewczak.

Europejskie banki stoją dziś przed wyzwaniem uzupełnienia strat związanych z redukcją zadłużenia Grecji i w perspektywie być może utratą wartości obligacji rządowych innych zagrożonych państw. Aby pozyskać niezbędny kapitał będą prawdopodobnie zmuszone do wyprzedaży swoich aktywów, być może także tych w naszym kraju, oraz ograniczenia akcji kredytowej, co może odbić się niekorzystnie na całej gospodarce.

Powstałe w ciągu ostatnich miesięcy ruchy społeczne wyrażające swoje niezadowolenie sytuacją na rynku społeczno-gospodarczym rosną w siłę. Są wyrazem sprzeciwu wobec systemu politycznego, który służy interesom wielkich korporacji oraz niezgody na bezkarność ludzi ponoszących odpowiedzialność za rozprzestrzenianie się kryzysu finansowego.

Joanna Kitowska, Marta Lewkowicz

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: bank | Okupuj Wall Street | Gazeta Bankowa | JP Morgan | bańki | Bank of America
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »