Zmowa milczenia w polskich firmach

Zaledwie 6 proc. przypadków korupcji, kradzieży majątku lub oszustw księgowych w polskich firmach zostało wykrytych dzięki informacji pracowników. Na świecie jest to 24 proc. stwierdzonych nadużyć - wynika z analiz PwC. Eksperci nie mają wątpliwości, że nowe regulacje nie zmienią sytuacji. Niezbędna jest edukacja, dzięki której firmy i pracownicy zrozumieją, że wysokie standardy etyczne to dla firmy nie koszt, lecz wartość.

- W Polsce są nadużycia różnego rodzaju, bo są to zarówno sprzeniewierzenia finansowe, jak i przypadki nepotyzmu, promocji funkcjonariuszy partyjnych na stanowiska w sektorze publicznym i tak dalej. Z tym się często spotykamy, sygnalizują o tym media. Można im przeciwdziałać przede wszystkim poprzez edukację. Świetnym przykładem będzie porównanie Chin, które są przeżarte korupcją, i Hongkongu, który też jest etnicznie chiński, ale poprzez to, że przez wiele lat był pod kuratelą Wielkiej Brytanii, jest jednym z miejsc na świecie o najniższym poziomie korupcji - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.

Reklama

W 2013 r. Hongkong zajął 15., a Chiny - 80. miejsce na 177 państw, które objął Indeks Percepcji Korupcji przygotowywany przez Transparency International. Według Arendarskiego, różnice wynikają stąd, że Hongkong odziedziczył wiele anglosaskich standardów dotyczących etyki biznesowej, ponadto edukacja w dziedzinie korupcji zaczyna się tam już w wieku przedszkolnym.

Silny wpływ procesów historycznych kształtujących postawy społeczne i instytucje jest wyraźnie widoczny także w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. W stosunku do sąsiadujących państw, przechodzących transformację po 1989 r., Polska wypada relatywnie dobrze. W światowym rankingu korupcji Polska zajęła 38. miejsce, drugie najlepsze po Estonii (28. miejsce) wśród byłych państw socjalistycznych.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

To nie oznacza, że poziom korupcji i innych nadużyć jest w Polsce na niskim poziomie. Zdaniem prezesa KIG, wykrywanie takich przestępstw jest nad Wisłą trudne, bo utrzymuje się solidarność stron. W efekcie osoby trzecie nie czują obowiązku, by poinformować o przypadku korupcji, o którym mieli okazję się dowiedzieć.

- W Polsce dzieje się tak wskutek takiej, a nie innej historii. W czasie, kiedy nie byliśmy suwerenni, wszelkie sygnalizowanie władzom czegoś było postrzegane jako coś przeciwko narodowi, wysługiwanie się obcemu. Teraz jesteśmy suwerenni, ale ta mentalność pozostała. I rzeczywiście w Polsce tego typu funkcje nie są społecznie do końca akceptowane - mówi prezes KIG.

To sprawia, że w Polsce słabo działa społeczna instytucja sygnalizującego (whistle-blowera), czyli pracownika firmy lub urzędu, który informuje organy ścigania o korupcji. Z tego względu zdaniem Arendarskiego Polska powinna skorzystać z doświadczeń Hongkongu i postawić na wczesną edukację, która będzie kształtowała właściwe postawy społeczne.

- Moim zdaniem nie wystarczy wyłącznie wprowadzenie nowego ustawodawstwa, które będzie chroniło sygnalistów, i chociażby zapobiegało usunięciu ich z pracy, jeśli będą skutecznie wykonywali swoje funkcje. Chodzi o coś innego, chodzi o zmianę nastawienia społecznego, poprzez kampanię informacyjną trzeba pokazać, że to są ludzie, którzy działają dla naszego dobra wspólnego - tłumaczy prezes KIG.

Walka z korupcją powinna mieć charakter systemowy, dlatego obok edukacji, kluczem jest stworzenie swoistej mapy ryzyka, gdzie należy skoncentrować monitoring i ewentualne działania policji, CBA czy ABW.

- Myślę, że przyszłościowe rozwiązania nie polegają na tym, żeby zwiększać liczbę policjantów ścigających korupcję, ale żeby tak zmieniać strukturę instytucji, aby tych miejsc korupcjogennych było jak najmniej. Krajowa Izba Gospodarcza przygotowała taki program działań antykorupcyjnych, który będzie analizował przede wszystkim strukturę i wyłapywał te punkty, które są wrażliwe na działania korupcyjne, i poprzez wprowadzenie zmian organizacyjnych te punkty się eliminuje - wyjaśnia Andrzej Arendarski.

Korupcja jest tylko jednym z wielu rodzajów przestępstw, z jakim spotykają się firmy czy pracownicy urzędów. Raport PwC z 2014 r. pokazuje dynamiczny wzrost przestępczości gospodarczej w Polsce. Jej ofiarą padło już niemal co drugie badane przedsiębiorstwo.

- Przedsiębiorstwa po czasach kryzysu gospodarczego przyglądają się obecnie kosztom. I właśnie w trakcie szukania przyczyn rosnących kosztów okazuje się, że za część z tych kosztów odpowiadają nadużycia. Druga rzecz jest taka, że firmy w Polsce coraz chętniej inwestują na rynkach zagranicznych, również takich, na których ryzyko korupcji czy innego rodzaju nadużyć jest wysokie. Wobec tego same narażają się na takie ryzyko i same doświadczają tych nadużyć częściej - ocenia Katarzyna Kreft, manager w PwC Polska.

Najczęściej popełnianym przestępstwem była kradzież majątku (72 proc. wskazań), gdzie nastąpił wzrost w porównaniu z 2011 r. o 11 proc. Kolejne miejsca zajęły nadużycia w obszarze zakupów (33 proc. wskazań), korupcja (21 proc.), cyberprzestępczość (19 proc.) oraz manipulacje księgowe (19 proc.). Z badania PwC wynika, że większość nadużyć została wykryta przy pomocy audytu wewnętrznego i rutynowych systemów, które funkcjonują w spółkach. Sporą część wykryto również przez przypadek, natomiast jedynie 6 proc. nadużyć zostało ujawnionych dzięki sygnalistom lub osobom związanym ze spółką.

Zobacz wskaźniki dla firm na stronach BIZNES INTERIA.PL

- Dlaczego ta cyfra jest interesująca? Dlatego, że jest dużo niższa niż podobna cyfra na świecie, gdzie w ten sposób wykrywa się 24 proc. nadużyć. Problem polega na tym, że w Polsce informowanie o nadużyciach przez sygnalistów wciąż nie jest zbyt popularne, co wynika też właśnie troszeczkę z kontekstu kulturowego i z tego, jak sygnaliści są w Polsce postrzegani - uważa Kreft.

Jedną z pierwszych firm w Polsce, które zaczęły wdrażać kompleksowy plan zapobiegania nadużyciom, było PKP. Stworzono praktycznie od podstaw dział audytu wewnętrznego, wypracowano wspólnie z pracownikami kodeks etyczny, który obowiązuje w dziesięciu głównych spółkach grupy. Następnie wprowadzono szczegółowe procedury.

- To były procedury przede wszystkim dotyczące naruszeń, czyli procedury antykorupcyjne, procedury dotyczące konfliktu interesu, procedury dotyczące przyjmowania i dawania korzyści i prezentów oraz procedury dotyczące mobbingu. To oczywiście trzeba było zakomunikować pracownikom, czyli przeszkolić wszystkich. Stworzona została struktura zarządzania etyką, czyli zostali powołani rzecznicy etyki w spółkach oraz rzecznik etyki grupy PKP, którym mam przyjemność być - mówi Jacek Wojciechowicz, rzecznik etyki w PKP.

Temat polityki sygnalistów był poruszany podczas debaty zorganizowanej przez Krajową Izbę Gospodarczą i portal RaportCSR.pl pt. "Jak walczyć z korupcją i przestępczością w biznesie? Kodeksy etyczne i polityka sygnalistów na świecie". W debacie udział wzięli przedstawiciele Fundacji im. Stefana Batorego, PwC, EY Polska, Grupy PKP i PKP SA, Uniwersytetu Gdańskiego, Instytutu Badań nad Demokracją i Przedsiębiorstwem Prywatnym i Krajowej Izby Gospodarczej.

Źródło informacji

Newseria Biznes
Dowiedz się więcej na temat: nadużycia | "Zmowa" | korupcja | nowe regulacje | firmy | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »