Tam gospodarowali Słowacy. 550 osób pójdzie na bruk?

Fabryką Wagonów w Gniewczynie władają Słowacy. Ponad pół tysiącu zatrudnionym grozi bezrobocie.

Odpowiadając na pytania posłów dotyczące sytuacji w Fabryce Wagonów w Gniewczynie (Podkarpackie) wiceminister gospodarki Grażyna Henclewska powiedziała w środę w Sejmie, że będą podejmowane działania, żeby pomóc pracownikom oraz by dalej funkcjonował zakład.

Pytania w tej sprawie zadawali posłowie Prawa i Sprawiedliwości Bogdan Rzońca i Andrzej Szlachta. Fabryka w Gniewczynie od 9 października jest w upadłości układowej.

Rzońca zauważył, że pracownicy zagrożeni są utratą miejsc pracy, a rząd nie może biernie przyglądać się sytuacji bo "ma instrumenty do działania". - Powinien więc podjąć je szybko zanim właściciele firmy pochodzący ze Słowacji zamkną firmę; zanim sprzedadzą wyprowadzony do innej słowackiej spółki majątek trwały firmy; zanim sprzedadzą ziemię i budynki i pozbawia pracowników od 1 stycznia 2015 r. miejsc pracy - mówił poseł.

Reklama

Henclewska podkreśliła, że sytuacja w Gniewczynie "jest bardzo skompilowana, zarówno pod względem organizacyjnym, zarządczym jak i społecznym". - Obecna fabryka, dawniej Zakład Naprawy Taboru Kolejowego, została sprzedana w 2001 r. przez Narodowy Fundusz Inwestycyjny inwestorowi słowackiemu. W 2011 r. majątek fabryki został przekazany innej słowackiej firmie. Obecnie fabryka jest poddzierżawcą majątku, a umowa dzierżawy kończy się w tym roku - przypomniała wiceminister gospodarki.

Poinformowała, że w fabryce zatrudnionych jest ok. 550 osób; wcześniej z firmy odeszło ok. 100 pracowników. Według Henclewskiej, Powiatowy Urząd Pracy w Przeworsku (fabryka położona jest na terenie pow. Przeworskiego) jest "gotowy do podjęcia działań aktywizujących wobec zwalnianych pracowników". - Jednocześnie z przeprowadzonego przez ministerstwo gospodarki rozeznania wynika, że funkcjonujące na obszarze powiatu i okolic podmioty gospodarcze wyrażają gotowość do przejęcia zwalnianych kadr fabryki wagonów z uwagi na ich wysokie kwalifikacje - dodała.

Odpowiadając na pytania posłów zauważyła też, że starosta przeworski, dyrektor miejscowego PUP oraz kierownictwo Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej są "w bezpośrednim kontakcie z zarządcą sądowym i elastycznie reagują na dynamicznie zmieniającą się sytuację w zakładzie".

Poinformowała, że w powiecie przeworskim środki na aktywizację wynoszą 15 mln zł. - Nie mamy informacji czy z tych środków korzystali pracownicy fabryki wagonów - zaznaczyła.

Zapowiedziała, że zwróci się do marszałka woj. podkarpackiego o informacje jakie działania zostały podjęte na poziomie regionu.

- Na tyle na ile nam pozwala prawo będziemy podejmować wszystkie działania żeby pomóc przede wszystkim pracownikom, ale będziemy również podejmować działania po to żeby dalej funkcjonował zakład; żeby utrzymać miejsca pracy bo jest to w naszym interesie - zapewniła.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Tam
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »