Na rynkach zwycięży "instynkt stadny"

Zasadniczym powodem załamania na rosyjskim rynku walutowym nie jest spadek cen ropy naftowej. Jeśli cena baryłki ropy naftowej utrzyma się na poziomie ok. 60 dol., to zła wiadomość dla całej gospodarki Rosji.

- Zasadniczym powodem załamania na rosyjskim rynku walutowym nie jest spadek cen ropy naftowej, lecz zaniechanie reform zdywersyfikowania gospodarki - argumentuje analityk Standard Banku Timothy Ash.

Eksport ropy i gazu wnosi połowę przychodów rosyjskiego budżetu i 68 proc. przychodów z eksportu. Na to uzależnienie rosyjskiej gospodarki od eksportu surowców energetycznych zwracał uwagę m.in. były minister finansów Aleksiej Kudrin (2000-11), ale jego obawy zignorowano, a jego samego odsunięto - przypomina Ash.

Reklama

Rosnące ceny ropy windowały kurs rubla, który z początkiem 2014 r. w ujęciu REEF (efektywnego kursu realnego) podwoił się w porównaniu z poziomem z 2002 r.

"Zaniechanie dywersyfikacji struktury rosyjskiej gospodarki spowodowało, że ropa i gaz wyciskały inne sektory gospodarki. Obecnie mówi się o zastąpieniu towarów z importu przez rodzimą produkcję, ale nie ma na czym budować, a takie strategie przynoszą efekty najwcześniej w średnim okresie" - napisał Ash w swojej nocie ze środy.

"Rosyjska gospodarka to głównie surowce energetyczne i kompleks wojskowo-przemysłowy" - dodał. Ash przyznaje, że zachodnie sankcje zaszkodziły gospodarce rosyjskiej odsysając z niej rezerwy walutowe. Miały zwielokrotniony efekt przez to, że szły w parze ze spadkiem cen ropy. Sankcje popchnęły też władze do błędnej decyzji nałożenia embarga na import żywności, co pobudziło inflację i uderzyło w konsumentów. Decyzję ws. rosyjskich kontrsankcji nazywa Ash "negatywnym sygnałem" pod adresem zagranicznych inwestorów, który ogólnie zaszkodzi perspektywie wzrostu gospodarki.

Akcje Banku Centralnego Rosji analityk Standard Banku uznaje za nieprzekonywującą i mało stanowczą, co tłumaczy tym, że Bank nie jest instytucją niezależną i musi konserwować rezerwy walutowe na wypadek długotrwałego konfliktu Rosji z Zachodem na tle Ukrainy.

U podłoża załamania rubla tkwi też niska konkurencyjność rosyjskiej gospodarki i brak sił napędzających wzrost poza surowcami: "Jak to możliwe, że gdy ropa kosztowała ponad 100 dol. za baryłkę, a Fed pompował płynność w globalne rynki, w tym rosyjski, PKB kraju przyrastał w tempie 1 proc. rocznie?".

Na to pytanie Ash sam sobie odpowiada:

- Ponieważ reżim był bez pomysłu i nie było pędu do reform. Najważniejszym pomysłem reformatorskim była idea Unii Euroazjatyckiej, która jest sednem kryzysu na Ukrainie i co za tym idzie powodem sankcji Zachodu. Wizja Unii Euroazjatyckiej nie wypaliła i Putinowi pozostał ciasny nacjonalizm, obwinianie zagranicy i próby ekspansji w +bliskiej zagranicy+.

Ash zauważa też, iż otoczenie dla biznesu w Rosji wyrażające się m. in. w niewystarczającej prawnej ochronie własności, braku praworządności, korupcji i biurokracji spowodowały, że rosyjscy i zagraniczni inwestorzy nie mieli poczucia, że ich aktywa są bezpieczne i w sytuacji rosnącego ryzyka zagłosowali nogami.

Kluczowa ropa

Analitycy wskazują, iż tania ropa to dodatkowa siła nabywcza ludności oraz niższe koszty wejściowe produkcji dla firm, a tym samym wyższy agregat popytu i inwestycje. "Na każdym, kto argumentował, że eurostrefa potrzebuje pakietu stymulacyjnego, obecna sytuacja musi robić wrażenie: obniżka cen paliw jest duża, nieinflacyjna i płaci za nią kto inny, lub mówiąc inaczej - jest to cofnięcie dużego podatku nałożonego przez producentów ropy na ich klientów w następstwie dużego wzrostu chińskiego apetytu" - napisali w komentarzu.

Ich zdaniem rynki niepokoją się negatywnymi skutkami taniej ropy dla producentów i mają skłonność widzenia w niej nowego problemu zamiast rozwiązania dla istniejących. "Stężenie strat (w niewielkiej grupie producentów, ich wierzycieli i firm) może być bardziej chwytliwym nagłówkiem prasowym niż liczne korzyści dla wielu.

Takie podejście może jednak zniekształcać percepcję. Rynki mogą przez pewien czas obawiać się ryzyka dla wykupu obligacji korporacyjnych niektórych koncernów naftowych, ale nie zmienia to faktu, że nadzwyczajna korzyść z powodu taniej ropy zmniejsza ryzyko niewypłacalności niemal dla wszystkich pozostałych".

Berenberg Bank - najstarszy w świecie bank kupiecki i prywatny obawia się zarazem, że wśród inwestorów zwycięży "instynkt stadny", choć liczy, iż okaże się przejściowy:

"Cios dla cen ropy naftowej i perspektywa zwyżek stóp procentowych Fed w 2015 r. to zła wiadomość dla niektórych wschodzących rynków. Jeśli inwestorzy zareagują odruchowo wyprzedając całą klasę aktywów zamiast ryzykownych aktywów kilku krajów, jak Rosja, czy Wenezuela to wynikłe stąd rynkowe perturbacje mogą na pewien czas zaszkodzić zaufaniu inwestorów i biznesu w świecie".

Analitycy zauważają zarazem, iż takie zachowanie, jako nieracjonalne nie powinno trwać długo. "Większość rynków wschodnich są importerami ropy. Dla nich tania ropa jest dobrą wiadomością. Niższy rachunek za import ropy ułatwi im dostosowanie się do otoczenia wyższych stóp procentowych Fed". Bank nie wyklucza też wzrostu geopolitycznego napięcia w najbliższym roku: tania ropa wzmocni USA, Japonię, Europę, Chiny i Indie, a zaszkodzi Rosji, Iranowi, Arabii Saudyjskiej i Wenezueli. Nie ma za to obaw o deflację.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Niezwyciężeni | ropa naftowa | OPEC | zwyciężył | zwyciężyła
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »