Co z przyszłością energetyki jądrowej w Polsce?

W rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju zapisano, że w Polsce zbuduje się dwie elektrownie jądrowe oraz reaktor wysokotemperaturowy HTR. Obie elektrownie miałyby łączną moc ok. 6000 MW, a moc termiczna tego trzeciego, mniejszego reaktora sięgałaby 200-350 MW. Ministerstwo Rozwoju umieściło je wśród strategicznych projektów przewidzianych do przygotowania i realizacji do roku 2020. Rząd zatem stanowczo chce kontynuować "Program polskiej energetyki jądrowej".

Rozmach

W Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju założono między innymi, że krajowe przedsiębiorstwa przygotowujące się do podjęcia w przyszłości prac na rzecz energetyki jądrowej i do udziału w budowie polskich elektrowni atomowych otrzymają niezbędne wsparcie państwa, a ich wysiłki zostaną skoordynowane.

Do roku 2020 mają także ruszyć prace związane z rozwojem kogeneracji jądrowej oraz przygotowania do budowy pierwszego rektora HTR, który miałby wytwarzać ciepło technologiczne. Także do roku 2020 roku ma jeszcze powstać nowoczesne laboratorium, w którym przeprowadzano by badania nad nowymi rodzajami materiałów dla IV generacji reaktorów uranowych, reaktorów fuzyjnych i wysokowydajnych instalacji konwencjonalnych.

Reklama

W dokumencie nie zapisano jednak, kiedy to miałyby powstać wymienione w nim pierwsze, polskie jądrowe instalacje energetyczne. Jest tam tylko stwierdzenie, że "do roku 2020" mają rozpoczną się prace nad przygotowaniem ich projektów. Mało konkretne....

Stworzenie sektora energetyki jądrowej jest jednym ze sposobów unowocześnienia polskiej energetyki. To fakt. Związane z tym plany rządu są bez wątpienia ambitnie. Czy realne?

Tylko jeden?

Przypomnijmy, że rząd PO-PSL 28 stycznia 2014 r. przyjął "Program Polskiej Energetyki Jądrowej" (PPEJ). Zapisano w nim, że uruchomienie naszego pierwszego bloku jądrowego nastąpi w roku 2024.

Rok później Polska Grupa Energetyczna zapewniała Polskie Sieci Elektroenergetyczne, że będzie on gotowy w roku 2029.

Na początku lipca 2016 r. Eryk Kłossowski, prezes PSE, zapowiedział, że pierwsza polska elektrownia jądrowa o mocy 1,65 tys. MW zostanie uruchomiona w roku 2031.

Na tym na razie stanęło. I ma się raczej nijak do deklaracji zawartych w najnowszej rządowej strategii.

Dodajmy jeszcze, że z założeń PSE wynika, iż do roku 2035, jeśli w ogóle, będziemy mieć najwyżej jeden tylko blok jądrowy. W planach resortu energii także mówi się o jednym tylko bloku. "Ministerstwo Energii przygotowuje program budowy pierwszego bloku jądrowego o mocy około 1000 MW, który zostanie zbudowany w ciągu najbliższych 10 lat, bowiem tyle wynosi cykl inwestycyjny w energetyce jądrowej" - poinformował resort na początku sierpnia.

Atomowe opóźnienie

Zgodnie z ustawą, do końca czerwca tego roku do Rady Ministrów powinno trafić sprawozdanie z realizacji PPEJ. Ale nie trafiło... Z informacji Ministerstwa Energii wynika, że znajduje się ono teraz w fazie konsultacji międzyresortowych i nie wiadomo dokładnie, kiedy się one zakończą.

Ministerstwo pracuje też nad aktualizacją Programu Polskiej Energetyki Jądrowej: "Chodzi o takie modyfikacje projektu jądrowego, aby był on oparty na możliwie efektywnych założeniach technicznych, organizacyjnych i finansowych, które umożliwią jego rzeczywiste wdrożenie i zdynamizowanie. Jest to jednak obecnie etap koncepcyjny i trudno aktualnie deklarować konkretne daty zakończenia prac, tym niemniej chcemy te prace zamknąć w najbliższych miesiącach".

Analizuje się możliwe modele finansowania inwestycji. Resort energii zamierza kontynuować dyskusję nad nimi z Polską Grupą Energetyczną i nowym zarządem spółki PGE EJ 1.

Ta ostatnia to spółka celowa, która bezpośrednio odpowiada za przygotowanie i realizację procesu inwestycyjnego związanego z budową pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. 70 proc. jej akcji należy do PGE, a po 10 proc. jest w rękach Enei, KGHM Polska Miedź oraz Taurona Polska Energia.

W lipcu doszło do wymiany zarządu PGE EJ 1. Do dymisji podał się jej dotychczasowy prezes Jacek Cichosz. Wiceprezesem, pełniącym obowiązki prezesa, został Krzysztof Sadłowski, który w latach 2012-14 był członkiem zarządu Mostostalu Warszawa. Taki stan rzeczy pozwala się domyślać, że to nie jest jeszcze koniec zmian personalnych w tej spółce.

"Program Polskiej Energetyki Jądrowej" jest więc opóźniony. Pierwotne założenie, że do końca 2015 r. ogłoszone zostanie tak zwane postępowanie zintegrowane - które zakończy się dokonaniem wyboru dostawcy technologii reaktora, dostawcy usług związanych z prowadzeniem i utrzymaniem ruchu elektrowni wraz z programem budowy kompetencji w PGE EJ 1, dostawcy paliwa, dostawcy kapitału oraz wsparcia w pozyskaniu finansowania dłużnego - spełzło na niczym: przetargu nie ogłoszono.

Gruszek w popiele nie zasypiają jedynie nasi potencjalni kontrahenci. Gotowość przystąpienia do przetargu zadeklarowały czołowe koncerny dysponujące technologiami atomowymi: Areva, GE Hitachi, Westinghouse, SNC Lavalin, Kepco....

Pieniądze

Wydaje się, że największym kłopotem związanym z budową elektrowni jądrowej będzie znalezienie źródła jej finansowania. Poprzedni zarząd PGE stawiał na kontrakty różnicowe; takie, jakie zastosowano w Wielkiej Brytanii. W połowie czerwca tego roku minister energii Krzysztof Tchórzewski, oświadczył jednak, że ten mechanizm jest nie do zaakceptowania jako stanowczo zbyt kosztowny.

Bardzo prawdopodobne zatem, że konsorcjum, które zbuduje nam elektrownię atomową, skorzysta z możliwości, które stworzy rynek mocy. Dopiero stworzy, bo najpierw trzeba stworzyć sam rynek. Stosowne prace trwają w Ministerstwie Energii. Ustawa ma być gotowa do końca tego roku. W tym samym czasie zakończy się także aktualizacja PPEJ. Może więc o konkretach dowiemy się na Sylwestra.

Polskie, małe reaktory?

Resort energii podjął wątek Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, dotyczący wysokotemperaturowych reaktorów jądrowych. W lipcu minister Tchórzewski powołał zespół, który ma przygotować warunki wdrożenia programu budowy reaktorów wysokotemperaturowych.

- Energetyka to dziedzina wymagającą planowania strategicznego - wyjaśnia Józef Sobolewski, dyrektor Departamentu Energii Jądrowej w Ministerstwie Energii. - Dlatego równolegle z realizacją "Programu Polskiej Energetyki Jądrowej" zdecydowaliśmy się zainicjować badania potencjału rozwojowego nowych technologii reaktorowych w Polsce.

Wysokotemperaturowe reaktory jądrowe zaliczane są do reaktorów tak zwanej "IV generacji". Trwają nad nimi prace między innymi w Stanach Zjednoczonych, we Francji, w Japonii, Chinach i Korei Płd. W odróżnieniu od reaktorów teraz stosowanych w energetyce, ich główną zaletą jest możliwość wytwarzania ciepła o bardzo wysokiej temperaturze rzędu 500-1000 stopni Celsjusza. Może ono być wykorzystywane w przemyśle. Reaktor HTR jest przy tym bardzo bezpieczny - można go zainstalować tuż obok zakładu.

Zainteresowanie udziałem w polskim przedsięwzięciu wyrazili już Brytyjczycy i Francuzi. Prowadzono również rozmowy z amerykańskim Departamentem Energii. Na świecie powstało już kilka reaktorów badawczych w technologii HTR.

Polityka energetyczna państwa, jak sama nazwa wskazuje, składa się z dwóch elementów: politycznego i energetycznego. Element energetyczny w energetyce jądrowej jest dobrze rozpracowany. Pozostaje ten polityczny: wciąż nie wiadomo, czy będziemy rozwijać energetykę jądrową. Teoretycznie jesteśmy "za". Ale poczekajmy na szczegóły....

Dariusz Ciepiela

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »