Brytyjski Sąd Najwyższy - konieczna zgoda parlamentu do rozpoczęcia Brexitu

Brytyjski Sąd Najwyższy uznał we wtorek, że premier Theresa May potrzebuje zgody parlamentu, aby rozpocząć formalny proces wychodzenia z Unii Europejskiej.

Wtorkowy wyrok oznacza, że May nie będzie mogła rozpocząć negocjacji z UE, dopóki nie zdobędzie poparcia deputowanych, choć oczekuje się, że stanie się to przed 31 marca - komentuje BBC.

Tym samym odrzucona została apelacja brytyjskiego rządu od listopadowego wyroku Wysokiego Trybunału (High Court). Orzekł on wówczas, że brytyjski rząd nie może uruchomić procedury z art. 50 traktatu lizbońskiego i rozpocząć negocjacji w sprawie Brexitu bez zgody obu izb parlamentu. Od decyzji odwołał się gabinet May.

Na początku listopada 2016 r. Wysoki Trybunał (High Court) orzekł, że brytyjski rząd nie może uruchomić procedury z art. 50 traktatu lizbońskiego i rozpocząć negocjacji w sprawie Brexitu bez zgody obu izb parlamentu. Od decyzji odwołał się gabinet premier Theresy May.

Reklama

Pierwsze orzeczenie okazało się pozytywne dla notowań funta szterlinga, gdyż wskazywało na konieczność głosowania przez w przewarzającej części euroentuzjastyczny parlament uruchomienia procedury wyjścia z Unii.

W przypadku zatem podtrzymania wcześniejszej decyzji, co wydaje się najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, reakcja brytyjskiej waluty może być umiarkowanie pozytywna. Ryzyka są jednak asymetryczne, a w przeciwnym wypadku, gdyby Sąd Najwyższy orzekł, że rozpoczęcie procedury wyjścia leży tylko w gestii rządu, funt osłabiłby się w zdecydowanie większym stopniu.

Ostra reakcja funta na wyrok

Wzrost kursu funta po wystąpieniu Premier Theresy May Chcemy być nowym liderem globalnego, wolnego handlu - mówiła dziś w Davos brytyjska premier. Podczas Światowego Forum Ekonomicznego ostrzegła też jednak, że globalizacja i liberalizm są zagrożone, a światowi przywódcy muszą zmienić myślenie na ich temat. Przemowa podczas Światowego Forum Ekonomicznego była pierwszą od czasu, gdy Theresa May przedstawiła swój plan wychodzenia z Unii, zakładający między innymi opuszczenie Wspólnego Rynku. Brytyjska premier deklarowała, że Brexit wiąże się z okresem niepewności, ale jednocześnie jest dla jej kraju szansą na zajęcie na świecie nowej pozycji. "Zjednoczone Królestwo, które tak często było w awangardzie politycznych i gospodarczych przemian, przyjmie na siebie rolę przywódczą jako najmocniejszy adwokat biznesu, rynków i wolnego handlu na świecie" - deklarowała May. Ostrzegała też jednak, że obecnie liberalizm, wolny handel i globalizacja, jej zdaniem siły pozytywne, "stanowiące podstawę globalnego dobrobytu", poddawane są w wątpliwość. Brytyjska premier mówiła, że "politykom głównego nurtu" potrzebna jest zmiana myślenia o globalizacji, która dla wielu ludzi oznacza niepewny los; przenoszenie miejsc pracy za granicę, presję na płace czy gwałtownie zmieniające się społeczności lokalne. "W ich rozumieniu oznacza to obserwowanie jak tych, którym się wiedzie, obowiązują inne zasady" - mówiła May dodając, że ta sytuacja wymaga aktywniejszej roli rządów, które nie mogą już tylko stać z boku. Wymaga też roli przedsiębiorców, którzy powinni podjąć więcej wysiłków by sprawiedliwiej dystrybuować zyski i "odkładać krótkoterminowe cele na rzecz długoterminowych inwestycji w ludzi i społeczność".Brytyjska premier ostrzegała, że jeśli ludzie poszkodowani przez globalizację zostaną pozostawieni samym sobie, ich obawy zostaną wykorzystane przez "radykalne siły z prawej i lewej strony". IAR
IAR/PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »