Brak mieszkań w Niemczech: "Ukryty dramat"

Wynajem mieszkań w niemieckich miastach staje się luksusem. Panuje dramatyczny brak mieszkań i nie widać szans na poprawę sytuacji.

Za 30 euro można w Niemczech kupić średniej wielkości bukiet kwiatów lub żywność na kilka dni. Tyle może kosztować też gra komputerowa lub książka. Tyle samo mógł kosztować (łącznie z opłatami) w 2016 roku metr kwadratowy w doskonale wyposażonym i świetnie położonym, wynajętym mieszkaniu w Monachium.

Od tej pory niewiele się poprawiło. W całych Niemczech czynsze wzrosły o 1,8 proc. W Monachium za metr kwadratowy (nie wliczając kosztów mediów i wywozu śmieci) trzeba było płacić średnio 11,18 euro, czyli aż o 71 proc. powyżej niemieckiej średniej.

Brakuje miliona mieszkań

Rosną nie tylko ceny najmu, ale i kupna mieszkań. Jedna z przyczyn to reurbanizacja ,czyli trend powrotu do centrów miast. - Prawie połowa każdego kolejnego rocznika młodych ludzi idzie na studia, a studiuje się przecież w mieście, nie na wsi - zauważa Susanne Heeg, profesor z uniwersytetu we Frankfurcie nad Menem, ekspertka w dziedzinie badania miast. Ponadto - podkreśla Heeg - kto może sobie na to pozwolić, ten zostaje po studiach w mieście.

Reklama

To powód, dla którego - zdaniem ekspertów z niemieckiego Instytutu Badań nad Miastem i Przestrzenią (BBSR) - do 2020 roku powinno powstawać 350 000 nowych mieszkań rocznie, by pokryć zapotrzebowanie.

Z danych Niemieckiego Związku Najemców (DMB) w całym kraju brakuje miliona mieszkań. W 2016 roku zbudowano zaledwie 53 000 nowych mieszkań, a w roku poprzednim jeszcze mniej. Ponadto w ciągu ostatnich 10 lat z rynku zniknęło 100 000 mieszkań socjalnych.

Logika rynku

To ostatnie zjawisko wynika z faktu, że większość mieszkań socjalnych przeszła w ręce koncernów zarządzających nieruchomościami, których celem jest osiąganie zysków. Kolejny trend to kupowanie mieszkań na własność przez osoby, które traktują to jako finansowe zabezpieczenie na starość. - Najwyraźniej budowa mieszkań własnościowych przynosi firmom najlepsze zyski. To prosta logika rynku - mówi dyrektor Związku Najemców (DMB) Lukas Siebenkotten. - Jednocześnie całe projekty budowlane wchłaniane są przez fundusze inwestycyjne należące do banków i firm ubezpieczeniowych - dodaje profesor Susanne Heeg, podkreślając, że także tu chodzi głównie o osiąganie zysków.

Marginalizacja grup społecznych

Ekspertkę niepokoi fakt, iż wskutek rosnących cen mieszkań całe grupy społeczne zmuszane są do opuszczania zamożniejszych dzielnic i szukania lokum na przedmieściach. Tam z kolei młodzi sfrustrowani ludzie są skłonni do używania przemocy jako "wyrazu swego niezadowolenia". Zbyt wysokie opłaty za mieszkanie sprawiają, że ludzie "mniej wychodzą z domu, rzadziej jeżdżą na urlop, że się ograniczają". Na koncerty chodzą tylko nieliczni, których na to stać. Pozostali siedzą w domu. - To dramat. Ale dramat ukryty - twierdzi ekspertka.

Minister budownictwa Barbara Hendricks (SPD) podkreśliła, że wychodząc naprzeciw problemom mieszkaniowym, rząd od 2014 roku potroił wydatki na budowę mieszkań socjalnych, zwiększając ich pulę o 1,5 mld euro. Związek Najemców (DMB) widzi potrzebę budowy 200 000 nowych mieszkań rocznie, w tym 80 000 mieszkań socjalnych, podkreślając, że inwestorzy powinni być zachęcani ulgami i możliwościami korzystnych odpisów od podatków.

Na razie jednak eksperci nie widzą szans na realną poprawę sytuacji, a widok długich kolejek potencjalnych najemców, którzy oglądają kolejne mieszkania, pozostanie pewnie jeszcze na lata stałym elementem niemieckiej rzeczywistości.

Helena Kaschel/Monika Sieradzka, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: rynek mieszkaniowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »