PO: Skok nominatów PiS na kasę w spółkach węglowych

- W spółkach górniczych trwa festiwal powoływania nominatów PiS na wiceprezesów, to oni korzystają z publicznych 8 mld zł dla górnictwa - przekonywali w czwartek posłowie PO. Jak mówili, nie widzą w branży gospodarza, a na rynku jest za mało węgla.

PAP poprosiła o skomentowanie tych wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Energii. Odpowiedzialny za sprawy górnictwa wiceminister Grzegorz Tobiszowski, a także jego współpracownicy, przebywają jednak na urlopie.

Podczas czwartkowej konferencji prasowej w Katowicach poseł Krzysztof Gadowski ocenił, że w czasie wakacyjnych festiwali kulturalnych w całej Polsce w tym czasie na Śląsku trwa "festiwal tworzenia nowych stanowisk: prezesów, dyrektorów i powoływania dla nich - w ramach likwidacji górnictwa - nowych spółek".

- Te 8 mld zł publicznych pieniędzy przekazanych na likwidację kopalń i likwidację miejsc pracy powoduje, że sięga się po te pieniądze, ile można. Powołuje się nowych prezesów, wiceprezesów i 8 mld zł topnieje - mówił Gadowski. - Sięga się po państwowe pieniądze do kieszeni podatników i ściąga się je do kieszeni PiS-iewiczów. To jest skok na kasę - zdiagnozował.

Reklama

Wskazał przy tym m.in. na zapowiedziane przez prezesa Spółki Restrukturyzacji Kopalń dwa nowe stanowiska członków jej zarządu. - Mało tego. W SRK, do której pan minister (Tobiszowski - PAP) przerzucił 8 mld zł na likwidację, nie stworzył żadnego systemu kontroli - doprowadził tam do korupcji. Ostatnie wypadki o tym wyraźnie świadczą - ocenił Gadowski, nawiązując do niedawnych zatrzymań członków kadry kierowniczej SRK przez CBA. - Dzisiaj (wiceminister - PAP) mówi, że zabezpieczą to wiceprezesi - jeden będzie nadzorował spółkę-córkę związaną z odmetanowaniem. To po co tam jest prezes, zarząd? Może trzeba zwykłego pracownika, dyrektora? - sugerował.

Poseł PO mówił też o dwóch nowych spółkach utworzonych na gruncie zlikwidowanej Kompanii Węglowej. Spółka Nieruchomości KW przejęła przede wszystkim niektóre nieruchomości dawnej KW, a spółka Holding KW - udziały w spółkach, których wspólnikiem była Kompania. - Skoro w innych spółkach również funkcjonują te nieruchomości, również w SRK, to po co tworzymy dodatkową spółkę - zróbmy to centralnie - uznał.

Wskazał ponadto na nowe stanowiska w spółkach-córkach Jastrzębskiej Spółki Węglowej, której pracownicy zrezygnowali w 2015 r. w imię restrukturyzacji z niektórych świadczeń pracowniczych, łącznie na kwotę 2 mld zł.

- Ma się tam pojawić czwarte stanowisko wiceprezesa, którego do tej pory nie było. W spółkach córkach jest kolejny festiwal stanowisk. Przykładowo, w Jastrzębskiej Spółce Kolejowej powołuje się jednego wiceprezesa, w Przedsiębiorstwie Gospodarki Wodnej i Rekultywacji powołuje się dodatkowego wiceprezesa, w spółce Centralne Laboratorium powołuje się dodatkowego wiceprezesa - wymieniał poseł.

Zapytał również, dlaczego - skoro JSW wobec korzystnych cen węgla koksowego ma tak dobre wyniki, że dokonuje przyspieszonego wykupu obligacji - ministerstwo nie postawiło sobie ambitnego planu, aby uratować kopalnię Krupiński. Jak podkreślił, wymagała ona ok. 300-400 mln zł, by dojść do nowego złoża. Jednocześnie ministerstwo deklaruje chęć budowy nowych kopalń, co kosztuje 3-4 mld zł.

- Nie ma dobrych wieści, produkcja węgla spada. Rok do roku w czerwcu spadła o prawie 12 proc. To są miliony ton węgla, który nie został wydobyty w chwili, gdy cena w portach jest bardzo atrakcyjna. Nic tylko ograniczać koszty, sprzedawać na rynek nasz, eksportować - to jest zadanie dla gospodarza. My nie widzimy gospodarza w tym rządzie, jeśli idzie o zarządzanie kopalniami - mówił poseł Andrzej Czerwiński zastrzegając, że nie jest to ocena polityczna, lecz gospodarcza.

Gadowski ocenił, że wiceminister Tobiszowski "tak zapędził się z wygaszaniem kopalń, że nie nadąża produkować węgla na potrzeby polskiej energetyki". Powtórzył, że dziś węgla nie może sprzedać po dobrej cenie np. Węglokoks, bo musi on trafić do spółek energetycznych. - Okazuje się więc, że cena węgla dla bezpośredniego odbiorcy będzie rosła, bo skoro go nie ma, nie potrafimy go wyprodukować - będziemy go sprowadzać, albo podnosić jego cenę - ocenił poseł PO.

- - - - -

- Spółki węglowe rozwijają się lepiej niż za czasów Platformy Obywatelskiej - powiedział poseł PiS Grzegorz Matusiak, odnosząc się do zarzutów posłów PO, którzy podczas czwartkowej konferencji prasowej mówili, że w spółkach węglowych odbywa się "skok na kasę nominatów PiS".

Podczas konferencji prasowej w Katowicach poseł Krzysztof Gadowski ocenił, że w czasie wakacyjnych festiwali kulturalnych w całej Polsce na Śląsku trwa "festiwal tworzenia nowych stanowisk: prezesów, dyrektorów i powoływania dla nich - w ramach likwidacji górnictwa - nowych spółek".

Grzegorz Matusiak, poseł PiS i członek sejmowej Komisji do Spraw Energii i Skarbu Państwa, uznał te słowa za nieuprawnione. Jak zapewnił, jeżeli tworzone są nowe miejsca w spółkach, to są one zgodne z rachunkiem ekonomicznym. "Dziś żadnych zwolnień w spółkach węglowych nie ma, a każda z nich się obecnie rozwija. Nie ma mowy o bankructwach, a będą w nich podwyżki" - powiedział.

Poseł PiS odniósł się również do zarzutów PO dotyczących dwóch nowych spółek utworzonych na gruncie zlikwidowanej Kompanii Węglowej. Spółka Nieruchomości KW przejęła przede wszystkim niektóre nieruchomości dawnej KW, a spółka Holding KW - udziały w spółkach, których wspólnikiem była Kompania. Zdaniem Matusiaka każda z nowych spółek będzie rozszerzała swoją działalność i po to zostały one powołane.

Poseł PO Krzysztof Gadowski mówił również w czwartek o nowych stanowiskach w spółkach-córkach Jastrzębskiej Spółki Węglowej, której pracownicy zrezygnowali w 2015 r. w imię restrukturyzacji z niektórych świadczeń pracowniczych, łącznie na kwotę 2 mld zł.

- Pan Gadowski za rządów PO sam chciał zawieszenia deputatów węglowych, a teraz z kolei chce ich przywrócenia. My czekamy na rozstrzygnięcia w tej sprawie, które powinny nastąpić w sierpniu podczas Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów - odpowiedział na zarzuty posła PO Matusiak.

Problemy z emeryckimi deputatami rozpoczęły się w 2012 r., kiedy szukające oszczędności spółki węglowe zaczęły wypowiadać prawo do deputatu węglowego dla emerytów i rencistów. W efekcie ci emeryci, wobec których zobowiązania przejęło państwo, nadal dostają deputat, a ci, którzy powinni otrzymywać świadczenia od spółek węglowych, zostali go pozbawieni.

W swoim projekcie Ministerstwo Energii oszacowało, że z wprowadzanych ustawą regulacji będzie mogło skorzystać ok. 235 tys. osób, przy spodziewanym rocznym koszcie ok. 391 mln zł. W projekcie obywatelskim koszty szacowano na niespełna 300 mln zł, a liczbę uprawnionych na ok. 160 tys.

Przed rokiem, po pierwszym czytaniu, Sejm, zgodną decyzją wszystkich klubów, zdecydował o skierowaniu obywatelskiego projektu do dalszych prac w Komisji Energii i Skarbu Państwa, która jednak jak dotąd nie zajęła się sprawą. W marcu br. minister energii Krzysztof Tchórzewski powiedział w Sejmie, że ustawa dotycząca deputatów węglowych dla emerytów górniczych powinna być przyjęta w tym roku.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »