Niemcy po wyborach bardziej podzielone

Szef niemieckiej Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) Christian Lindner która prawdopodobnie będzie w koalicji nowego rządu kanclerz Angeli Merkel oświadczył w niedzielę, że jego partia nie zgodzi się na utworzenie budżetu strefy euro, czego domaga się Francja. Powstanie koalicja nazywana jest popularnie "Jamajką" za sprawą głównych kolorów wchodzących w nią partii.

- Nie wyobrażamy sobie budżetu dla strefy euro, a więc przekształcenia strefy euro w państwo, a (prezydent Francji) Emmanuel Macron mówi o kilku punktach procentowych PKB na ten cel, co oznaczałoby w przypadku Niemiec transfer 60 mld euro lub więcej, które płynęłyby do Francji na konsumpcję i do Włoch, by kompensować błędy popełnione przez (Silvio) Berlusconiego - zapowiedział Lindner podczas dyskusji w telewizji publicznej ARD w niedzielę po ogłoszeniu wyborów do Bundestagu.

"Ten problem jest dla nas czerwoną linią" - zaznaczył szef niemieckich liberałów.

Reklama

Lindner ocenił także sceptycznie francuski pomysł powołania europejskiego ministra finansów dla eurolandu. - Gdyby zadaniem takiego ministra było zwracanie uwagi na lepsze przestrzeganie zasad, to nie miałbym nic przeciwko temu, ale jeśli rozumiemy pod tym pojęciem większy wpływ polityczny i manipulowanie danymi, to mówię nie - zastrzegł Lindner.

Macron zapowiedział, że przedstawi we wtorek program reform Unii Europejskiej. Prezydent Francji czekał z konkretnymi pomysłami na wybory parlamentarne w Niemczech, chcąc uniknąć sytuacji, w której propozycje reform stałyby się elementem kampanii wyborczej.

Według niepełnych jeszcze danych FDP zdobyła w wyborach do Bundestagu 10,5 proc. głosów. Wobec decyzji SPD o przejściu do opozycji, jedyną możliwością, jaka pozostała kanclerz Merkel na utworzenie stabilnego rządu, jest koalicja jej partii chadeckich z FDP i Zielonymi. W nowym rządzie Lindner może dostać któryś z ważnych resortów - finansów lub spraw zagranicznych.

Blok partii chadeckich CDU/CSU uzyskał 33 proc. głosów w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Niemczech - podała agencja dpa po ostatecznym podliczeniu przez Komisję Wyborczą wyników ze wszystkich 299 okręgów wyborczych.

Na drugim miejscu uplasowała się SPD, która uzyskała 20,5 proc., co stanowi najgorszy wynik w jej historii. Socjaldemokracja zgodnie z zapowiedziami zamierza przejść do opozycji.

Antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD) jest trzecią siłą. Wejdzie do Bundestagu z wynikiem 12,6 proc., a zatem niższym niż to wynikało z sondaży exit polls opublikowanych krótko po zamknięciu lokali wyborczych, które dawały jej 13,3 proc.

W ostatecznych wynikach wszystkie trzy partie wskazane w exit poll jako zwycięskie nieco straciły. CDU/CSU miała zdobyć według exit polls 33,2 proc., a zdobyła 33,0 proc. Natomiast SPD 20,8 proc., a ma 20,5 proc.

Liberałowie, którzy w tej kadencji byli poza parlamentem, są partią tradycyjnie przyjazną przedsiębiorcom i przedstawicielom wolnych zawodów. Przywiązują ogromną wagę do oświaty i cyfryzacji. Domagają się uregulowania kryzysu migracyjnego poprzez przyjęcie ustawy migracyjnej rozróżniającej ściśle między politycznymi uchodźcami a migrantami ekonomicznymi.

Lepszy wynik od nich uzyskała jednak istniejąca zaledwie od czterech lat narodowo-konserwatywna Alternatywa dla Niemiec (AfD), na którą według sondaży oddało głos 13,3 proc. niemieckich wyborców.

OPINIE

Włoska prasa przewiduje, że po wyborach w Niemczech proces dalszej integracji unijnej zostanie spowolniony. Największy włoski dziennik "Corriere della Sera" pisze, że niemieckie wybory kładą się cieniem na Europę.

"Corriere della Sera" wskazuje, że kanclerz Angela Merkel będzie musiała wejść w koalicję z liberałami z FPD, a ci wraz z bawarską CDU są przeciwni dalszej integracji strefy euro. Dziennik cytuje wypowiedź szefa FDP Christiana Lindnera:

"Z nami w rządzie nie będzie żadnego ministerstwa finansów Unii, żadnego wspólnego budżetu i wspólnej odpowiedzialności za długi w strefie euro.

Nie zgodzimy się na "eurociąg", którym z Niemiec wypłyną pieniądze". "Corriere della Sera" uważa, że wyniki niemieckich wyborów są ciosem dla orędownika takich zmian prezydenta Francji Emanuela Macrona. "La Repubblica" podobnie jak większość włoskiej prasy, jest bardzo zaniepokojona sukcesem skrajnie prawicowej "Alternatywy dla Niemiec" i katastrofalną porażką socjalistów Martina Schulza.

Publicysta mediolańskiej gazety wyraża opinię, że największym zwycięzcą wyborów jest Alternatywa dla Niemiec (AfD), która rozwinęła się, jak przypomina, podczas batalii przeciwko fali uchodźców, przybyłych do Niemiec w 2015 i 2016 roku.

"Angela Merkel pozostanie kanclerzem, ale zapłaciwszy bardzo wysoką cenę" - tak podsumowuje w dzienniku najgorszy od ponad 60 lat wynik osiągnięty przez blok CDU/CSU. To zaś oznacza - jak wyjaśnia - zmianę klimatu politycznego i koniec wyłączności "dwóch gigantów".

Jako drugie po tym rezultacie źródło braku stabilizacji komentator wymienia Alternatywę dla Niemiec i to nie tylko dlatego, że jej sukces będzie miał wpływ na utworzenie koalicji, ale również - czy głównie dlatego, że AfD "mając w Bundestagu prawie dziewięćdziesięciu parlamentarzystów, będzie stale demonstrować swą opozycję i to z udziałem niektórych deputowanych o inklinacjach wyraźnie skrajnie prawicowych, niedalekich neonazistom".

"Dla większości Niemców ta obecność masowa, nie marginalna, to szok, który nie minie szybko, lecz może wręcz naznaczyć całą przyszłą kadencję" - zauważa "Corriere della Sera".

Gazeta stwierdza zarazem, że demokracja niemiecka jest mocna. Jak pisze, nie ulega wątpliwości, że Angela Merkel nie będzie mogła rządzić dalej, nic nie zmieniając w swej polityce.W konkluzji komentarza podkreśla się, że "wynik niemieckich wyborów spowodował polityczne trzęsienie ziemi, który obudzi nieobojętne fale w całej Europie".

"To bardziej normalne Niemcy, z problemami podobnymi do tych, jakie mają inni. Problem dla wszystkich. Kotwica jest teraz słabsza" - podsumowuje Taino.

"La Stampa" podkreśla w tytule, że "niemiecka prawica wywołuje strach w Europie". "Berlin stracił swą stabilność polityczną i to mimo zwycięstwa Angeli Merkel" - ocenia turyński dziennik. Jak pisze, fala przeciwników imigrantów "naznaczyła wybory".

"Katastrofalna porażka SPD to sygnał alarmowy dla całej europejskiej lewicy" - zaznacza. Merkel w ocenie publicysty "staje przed najtrudniejszą próbą", bo jej przyszły rząd będzie musiał stawić czoła podwójnej opozycji. W tym kontekście na łamach tych wymienia się SPD i Alternatywę dla Niemiec (AfD).Rzymskie "Il Messaggero" pisze o "boomie prawicy i bardziej kruchej" pozycji Angeli Merkel. Jak przyznaje, "niemożliwość rządzenia czai się za rogiem"."Il Giornale" wyraża opinię, że kanclerz Niemiec, która wygrała wybory, ma jednak mało powodów do radości z powodu już zapowiedzianego końca wielkiej koalicji i niepewności, co do możliwości utworzenia stabilnego gabinetu.

"Jamajka" niebezpieczna dla euro Za nami dosyć burzliwy ostatni pełny weekend wrześniowy, za sprawą wyborów parlamentarnych w dwóch ważnych gospodarkach G10. Głosowanie odbywało się w Niemczech oraz w Nowej Zelandii. Wyniki obu wyborów są lekkim, można wskazać negatywnym rezultatem dla rynków, ale to głównie te pierwsze mogą mieć istotny wpływ na to, co będzie działo się na rynkach finansowych w najbliższym czasie. Można powiedzieć: teraz albo nigdy w przypadku potencjalnej korekty na EURUSD. Para walutowa zaliczyła ogromny wzrost w tym roku z praktycznie niekończącym się impulsem wzrostowym poczynając od kwietnia. Para napotkała jednak na ważną strefę oporu w postaci okolic poziomu 1,2000/1,2050. Za nami dwa kluczowe wydarzenia: decyzja Rezerwy Federalnej oraz wybory w Niemczech, które wskazują na to, że korekta faktycznie powinna nadejść. Wstępne wyniki wyborów w Niemczech z pewnością nie wypadły zgodnie z oczekiwaniami inwestorów. Do parlamentu wchodzi skrajnie prawicowa, nacjonalistyczna partia Alternatywa dla Niemiec (AfD), co więcej z trzecim wynikiem. Jest to pierwsza nacjonalistyczna partia, która weszła do niemieckiego Bundestagu od zakończenia II Wojny Światowej. Partia ta zyskała na popularności wobec wielu zamachów terrorystycznych, nie tylko w Niemczech, ale całej Europie ze względu na głoszone anty-imigracyjne hasła. Blok CDU/CSU pod wodzą Angeli Merkel uzyskał najgorszy wynik od kilkudziesięciu lat, a jej dotychczasowy koalicjant SPD, uzyskując drugi wynik w parlamencie również zauważył znaczny spadek poparcia na rzecz AfD. Taka sytuacja generuje dosyć dużą niepewność na rynku, gdyż blok CDU/CSU będzie musiał wejść w koalicję nie tylko z pro-rynkową partią FDP, ale również z Zielonymi, co może przedłużyć potencjalne negocjacje w sprawie kluczowych reform. Potencjalna koalicja nazywana jest popularnie "Jamajką" za sprawą głównych kolorów wchodzących w nią partii. Co więcej, duża niepewność istnieje pod względem samego zawiązania koalicji, co może mieć wpływ na potencjalną słabość ze strony europejskiej waluty. Niemniej, ewentualna słabość euro powinna być umiarkowana i dopiero genialne dane z USA, które podniosłyby dodatkowo szanse na grudniową podwyżkę, mogłyby doprowadzić do większej korekty na najważniejszej światowej parze walutowej. Złoty pozostaje raczej spokojny, choć w dalszym ciągu lekko wyprzedany. Przed godziną 09:00 za euro płacimy 4,2746 zł, za dolara: 3,5651 zł, za franka: 3,6807 zł, za funta: 4,8369 zł. Michał Stajniak Analityk Rynków Finansowych XTB michal.stajniak@xtb.pl

.........................

Reakcja rynków na wybory w UE

Wynik niemieckich wyborów wskazuje na wydłużenie się drogi do pełniejszej integracji strefy euro (postulaty E.Macrona), niż miałoby to miejsce, gdyby u władzy pozostała dotychczasowa koalicja z SPD.

Równocześnie jednak, nowy układ sił w Niemczech może oznaczać bardziej stanowcze stanowisko niemieckiego rządu wobec Rosji, w tym utrzymanie sankcji za aneksję Krymu. Z krajowego punktu widzenia niski wynik SPD i jej brak w koalicji zmniejszają ryzyko, że Niemcy obiorą wobec Polski twardy kurs w sporze z Komisją Europejską. Współpraca CDU/CSU i FDP może zaowocować wspierającymi wzrost gospodarczy reformami (partie łączy m.in. postulat obniżenia podatków). Czynnikiem ryzyka będzie tu jednak rola Zielonych.

Pomimo zwycięstwa, kanclerz A. Merkel wyszła z wczorajszych wyborów słabsza niż oczekiwano. To wraz z zaskakująco wysokim poparciem dla populistycznej i antysystemowej AfD może przypominać o innych ryzykach politycznych drzemiących w Europie (wybory we Włoszech najpóźniej w maju 2018, spór wewnętrzny Hiszpanii z Katalonią) podnosząc przejściowo awersję do ryzyka.

Zespół Analiz Makroekonomicznych BM PKO BP

Zreformowanie strefy euro w kierunku jej głębszej integracji, w kształcie proponowanym m.in. przez Francję (wspólny budżet i minister finansów eurolandu), przy założeniu koalicji CDU/CSU-FDP-Zieloni, będzie dużo trudniejsze niż oceniano przed głosowaniem - uważają analitycy i ekonomiści.

"Po pierwsze, FDP jest najbardziej jastrzębią partią w odniesieniu do polityki fiskalnej w strefie euro - prawdopodobieństwo stymulacji fiskalnej, mutualizacji długów lub współdzielenia ryzyka kredytowego znacząco w takim układzie spada" - ocenili ekonomiści mBanku.

"Po drugie, pogłębienie integracji w ramach strefy zostanie najpewniej zahamowane - do rządu wejdzie partia nie tylko sprzeciwiająca się bodaj wszystkim niedawnym pomysłom, takim jak wspólny budżet czy minister finansów, ale także zapowiadająca cofnięcie części zmian w architekturze strefy euro z ostatnich lat. Przykładowo, FDP chce wygaszenia ESM, podczas gdy pozostałe partie i nowy francuski rząd chcą stworzyć na jego bazie +europejski MFW+" - dodali.

Konieczność rozmów koalicyjnych z nowymi partnerami (dotychczas CDU/CSU współrządziła z SPD) może skutkować okresem podwyższonej niepewności politycznej w Niemczech.

"Wynik wyborów oznacza, że w najbliższych tygodniach w Niemczech prawdopodobnie wejdziemy w okres podwyższonej niepewności politycznej, wraz z rozpoczęciem rozmów koalicyjnych. Mimo to oczekujemy, że do końca roku zawiąże się rząd z A. Merkel jako kanclerz. Uważamy tym samym, że jakakolwiek negatywna reakcja rynku będzie krótkotrwała, biorąc pod uwagę kontynuację linii politycznej pod wodzą CDU w koalicji i izolację polityczną AfD w parlamencie" - napisali analitycy Danske Bank w poniedziałkowym raporcie.

"Za powstaniem koalicji CDU/CSU-FDP-Zieloni przemawia brak alternatywy w sytuacji przejścia SPD do opozycji, zmęczenie rządami wielkiej koalicji (zarzuty o brak debaty politycznej, na czym zyskała AfD) oraz zdecydowana większość w Bundestagu - trzy frakcje będą miały łącznie 393 mandaty w 709-osobowym parlamencie. Przeciwko koalicji CDU/CSU-FDP-Zieloni przemawia duża niespójność programowa i animozje personalne.

Cztery ugrupowania będą musiały zrezygnować z realizacji wielu obietnic wyborczych, a Angela Merkel będzie odgrywała rolę mediatorki w skonfliktowanym rządzie. Koalicja +jamajska+ nie ma również doświadczenia w rządzeniu na szczeblu federalnym (...)" - oceniła Anna Kwiatkowska-Drożdż, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.

Na możliwość osłabienia pozycji Angeli Merkel po wyborach wskazali w porannym raporcie analitycy ING.

"(...) słaby wynik (CDU/CSU - PAP) może uczynić z Angeli Merkel słabego polityka (+lame duck+) szybciej niż uważają obserwatorzy i rynki finansowe. Kombinacja słabego rezultatu z trudną koalicją i możliwymi napięciami (w koalicji i w partii Merkel) nie ułatwi jej życia politycznego" - napisano w raporcie.

Blok partii chadeckich CDU/CSU uzyskał 33 proc. głosów w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Niemczech - poinformowała w poniedziałek Federalna Komisja Wyborcza w Wiesbaden. Drugie miejsce zajęła SPD z wynikiem 20,5 proc. W porównaniu z poprzednimi wyborami w 2013 roku chrześcijańscy demokraci stracili 8,5 pkt. proc., a socjaldemokraci - 5,2 pkt. proc. Dla SPD jest to najgorszy wynik w powojennej historii. Socjaldemokracja zgodnie z zapowiedziami zamierza przejść do opozycji. Antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD) jest trzecią siłą w parlamencie. Wejdzie do Bundestagu z wynikiem 12,6 proc. W poprzednich wyborach istniejąca od 2013 roku AfD nie przekroczyła progu wyborczego. W nowym Bundestagu pozostanie Lewica z wynikiem 9,2 proc. (+0,6 pkt. proc.) i Zieloni z poparciem 8,9 proc. (+0,5 pkt. proc.). Po czteroletniej nieobecności do parlamentu powróci Wolna Partia Demokratyczna (FDP), która zdobyła 10,7 proc. głosów (+5,9 proc.), Lewica 9,2 proc., a Zieloni 8,9 proc.

PAP/IAR/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: strefa euro | Niemcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »