Polacy kupili najwięcej obligacji od dekady

Prawie 7 miliardów złotych wydali w ubiegłym roku Polacy na zakup oszczędnościowych obligacji skarbu państwa. To rekordowe dane.

Niskie oprocentowanie lokat bankowych skłania ciułaczy do poszukiwania korzystniejszych sposobów oszczędzania. Poza inwestowaniem w nieruchomości (wymaga sporej gotówki) czy zakupami jednostek funduszy inwestycyjnych (wiąże się z podwyższonym ryzykiem) Polacy chętnie kupują oszczędnościowe obligacje oferowane przez resort finansów. Papiery skarbowe gwarantują bezpieczeństwo, a zyski - choć niewielkie - i tak przewyższają procentowanie wielu lokat oferowanych przez banki.

Analitycy Open Finance wyliczyli, że w ubiegłym roku Polacy kupili detaliczne obligacje skarbowe za 6,9 miliardów złotych. To najwięcej od 2007 roku, od kiedy ministerstwo publikuje odpowiednie dane.

Reklama

- Zakładając dziś roczną lokatę na kwotę tysiąca złotych, można liczyć jedynie na 13,5 złotych odsetek po opodatkowaniu - wynika z szacunków Open Finance na podstawie danych NBP. - To za mało, aby ochronić przed panującą inflacją. Za rok wyjęte z konta pieniądze będą miały mniejsza siłę nabywczą niż mają dziś. Wynik na przeciętnej lokacie jest ponadto na tyle nieatrakcyjny, że Polacy coraz odważniej inwestują swoje oszczędności. Kapitał płynie więc na rynki akcji, nieruchomości, funduszy inwestycyjnych czy obligacji korporacyjnych i skarbowych - komentuje Bartosz Turek, ekspert Open Finance.

- Co ciekawe w ostatnich miesiącach sporą popularnością cieszą się najniżej oprocentowane obligacje trzymiesięczne. Można dzięki nim zarobić jedynie 1,5 proc. Po potrąceniu podatku dają one więc zarobek zbyt niski, aby pokonać aktualną inflację. Podobnie sytuacja ma się w przypadku obligacji dwuletnich, które dziś oferowane są ze stałym oprocentowaniem na poziomie 2,1 proc. - zwraca uwagę Bartosz Turek.

Eksperci sugerują, że tarczą przed utratą wartości pieniądza okazać się mogą papiery o dłuższej zapadalności. I tak na przykład obligacja 4-letnia jest w pierwszym roku oprocentowana na 2,4 proc., ale później jej zyskowność przekraczać będzie inflację o 1,25 pkt. proc. To oznacza, że inflacja musiałaby podskoczyć do poziomu prawie 6,6 proc., aby ten papier wartościowy, po potrąceniu podatku, zaczął generować straty dla swojego właściciela.

- To jednak i tak nic w porównaniu do oferty skierowanej do beneficjentów programu 500+. Mogą oni kupić 12-letnie papiery, które w pierwszym roku dają zarobić 3,2 proc., a potem ich oprocentowanie wyznaczane jest poprzez dodanie 2 pkt. proc. do wskaźnika inflacji. W tym wypadku konieczna byłaby już spora - ponad 10-proc. - inflacja, aby zainwestowane pieniądze zaczęły tracić na wartości - podsumowuje Bartosz Turek. (js)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: obligacje | oszczędzanie | inwestowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »