Fed i wieści makro

O cierpliwości mówił dziś Charles Evans z FOMC - który jednak w tym roku nie głosuje. Owszem, jego zdaniem stopy procentowe mogą być stopniowo podnoszone - tym niemniej Fed w zasadzie może sobie pozwolić na politykę jeszcze bardziej umiarkowaną niż obecna. Po prostu inflacja wciąż jest jeszcze zbyt niska, nie ma też dostatecznego parcia na wzrost płac.

O cierpliwości mówił dziś Charles Evans z FOMC - który jednak w tym roku nie głosuje. Owszem, jego zdaniem stopy procentowe mogą być stopniowo podnoszone - tym niemniej Fed w zasadzie może sobie pozwolić na politykę jeszcze bardziej umiarkowaną niż obecna. Po prostu inflacja wciąż jest jeszcze zbyt niska, nie ma też dostatecznego parcia na wzrost płac.

Z kolei John Williams uspokojał tych, którzy obawiają się zjawiska odwróconej krzywej dochodowości obligacji. Jego zdaniem na razie krzywa ta w USA spłaszcza się w normalny sposób i nie ma jeszcze oznak odwrócenia, choć gdyby były, to należałoby je traktować poważnie - jako zapowiedź recesji. Na razie jednak źle nie jest: Williams liczy na to, że w przyszłym roku bezrobocie zejdzie do 3,5 proc., uważa też, że inflacja zbliża się do 2-procentowego celu.

Sekretarz Skarbu, p. Mnuchin, tłumaczył ostatni dziwny tweet Trumpa, w którym prezydent oskarżał Chiny i Rosję o pogrywanie dewaluacją swych walut. Był to dziwny pogląd, bo zasadniczo np. para USD/RUB w ostatnich dwóch latach szła w dół, a potem trwała w konsolidacji - i dopiero najnowsze sankcje, w połączeniu z niepokojami syryjskimi, spowodowały silny jej wzrost. Ale przecież te działania wygenerował właśnie Trump. Pan Mnuchin ogłosił zatem, że komunikat Trumpa był niejako skierowany ku potencjalnej przyszłości, że miał on stanowić ostrzeżenie wobec ewentualnych planów (zwłaszcza chińskich).

Reklama

Co na to wszystko eurodolar? Był rankiem, ok. 9:30, na poziomie 1,2415, ale później opadł na południe, aż do 1,2340. Teraz znów trochę rośnie, dolar zyskuje - mamy 1,2365. Sygnały były rozmaite, tak więc trudno o konkretny trend. Poza opisanymi wypowiedziami mogliśmy np. przekonać się, że w marcu produkcja przemysłowa w USA wzrosła o 0,5 proc. m/m, gdy oczekiwano 0,4 proc. Indeks ZEW w Niemczech rozczarował, to wzmocniło dolara (choć zyskiwał on jeszcze przed 11:00). Indeks wyniósł -8,2 pkt, oczekiwano -1 pkt. Dobrze za to wypadły amerykańskie dane o pozwoleniach na budowę domów i nowych budowach, przy czym podwyższono także wyniki poprzednie.

Oczywiście generalnym obrazem na eurodolarze pozostaje konsolidacja. Trwa to od drugiej połowy stycznia. W tej konsolidacji zdaje się rozmywać wieloletni trend umacniania dolara, wszczęty jeszcze w roku 2008 - acz jego ostateczne obumarcie nie jest jeszcze przesądzone.

Perypetie PLN

USD/PLN odbija w dużej mierze kształt wykresu EUR/USD (odwrotnie, rzecz jasna), tak więc ostatnie miesiące to też trend boczny. Dziś zakreślono przez chwilę poziom 3,3455, bardzo korzystny dla nabywców dolara, wieczorem mamy 3,3630, a byliśmy jeszcze grosz wyżej, co można odczytywać jako test lokalnego oporu.

EUR/PLN po silnej obniżce wraca na północ, ale bardzo wstępnie. Mamy ok. 4,16. Co do funta, to złoty krótkotrwale zyskał po publikacji brytyjskich danych: bezrobocie spadło, ale za to gorsze od prognoz były wieści o płacach i wnioskach o zasiłek. Po południu funt znów zarabiał, wykres dobił do 4,8260-70, po czym zawrócił dwa grosze niżej - i tam teraz jesteśmy. Kształ wahań był zbliżony do tego z GBP/EUR.

Tomasz Witczak

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »