Wymowne zmiany

Dziś rano kurs eurodolara to ok. 1,2090 - 1,21. Owszem, to efekt przełomu, nie ma powodu, by hamować się z używaniem takich określeń. Odrobina patosu nie zaszkodzi. Bądź co bądź, przez trzy miesiące wędrowaliśmy w klarownej konsolidacji, którą wczoraj wyraźnie rozbito.

Dziś rano kurs eurodolara to ok. 1,2090 - 1,21. Owszem, to efekt przełomu, nie ma powodu, by hamować się z używaniem takich określeń. Odrobina patosu nie zaszkodzi. Bądź co bądź, przez trzy miesiące wędrowaliśmy w klarownej konsolidacji, którą wczoraj wyraźnie rozbito.

Jasne, możliwe są różne rzeczy - i pewnie ci, którzy optowali za tym, iż eurodolar będzie trwale szedł w górę, powyżej 1,2550, nadal mają sensowne argumenty. Tym niemniej na razie obraz jest taki, że dolar wygrał, co może oznaczać potwierdzenie 10-letniej linii spadkowej na wykresie. Za wcześnie, by to przesądzać, bo w szerszej skali obecne ruchy nie są aż tak duże - ale jakiś sygnał mamy... Mario Draghi był wczoraj dość oględny w swoim optymizmie co do rozwoju gospodarczego Eurolandu. "Jak najbardziej, ale..." - tak można to podsumować. Poza tym, czy chciałby podbijać kurs euro? W końcu nie jest to marzeniem EBC, choćby z powodu kwestii eksportu.

Reklama

Nie potrafił czy nie chciał, w każdym razie nie uratował konsolidacji. A dziś poznamy o 14:30 dynamikę PKB USA za I kw. 2018. Będzie to odczyt wstępny. Później, o 16:00, harmonogram przewiduje indeks Uniwersytetu Michigan. W międzyczasie mamy też inne dane: hiszpańskie PKB i sprzedaż detaliczną (o 9:00), niemieckie bezrobocie (o 9:55) czy brytyjskie PKB (o 10:30).

Cóż u nas?

O 14:00 poznamy zapis dyskusji na niedawnym posiedzeniu RPP. Ogólnie rzecz biorąc, rada i jej szef, p. Glapiński, optują za utrzymaniem luźnej polityki pieniężnej. Zapewne jest to jakiś pretekst za osłabianiem PLN, nawet mocny. Szczególnie musi to działać, gdy rośnie rentowność amerykańskich obligacji, a rynek zakłada co najmniej 3 podwyżki stóp w USA.

EUR/PLN klaruje się przy 4,2270, zaś na USD/PLN widzimy 3,4950. Wyraźne przejście przez 3,50, gdyby do niego doszło (a czemu nie?), stanowiłoby mocny argument za tym, że po różnych zawirowaniach i wątpliwościach jednak kontynuujemy wieloletni, ogólny trend osłabiania PLN.

Złoty stracił też w ostatnich dniach do funta, choć oczywiście para GBP/PLN podlega w większości innym czynnikom niż pary związane z euro i dolarem. Niemniej 20 kwietnia mieliśmy 4,74 - a teraz jesteśmy ponad 12 groszy wyżej.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »