BIEC: Istotny spadek wskaźnika przyszłej inflacji (WPI)

Wskaźnik przyszłej inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych, w listopadzie 2018 r. obniżył się o 0,5 punktu w stosunku do wartości sprzed miesiąca. Był to trzeci, ale pierwszy tak istotny spadek wskaźnika - podało BIEC.

Według BIEC taki odczyt jest efektem tańszej ropy, która zmniejszyła presję inflacyjną.

Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych poinformowało, że we wrześniu br. WPI wyniósł 81,8 pkt, a w październiku 2018 r. 81,3 pkt.

"Wskaźnik przyszłej inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2018 r. obniżył się o 0,5 punktu w stosunku do wartości sprzed miesiąca. Był to trzeci - kolejny, ale pierwszy - istotny spadek wskaźnika. Największy wpływ na jego obecne obniżenie miały malejące ceny ropy naftowej na światowych rynkach" - napisało BIEC w komunikacie.

Reklama

Zdaniem analityków na razie trudno powiedzieć czy niższe ceny tego surowca utrzymają się w dłuższym okresie.

"Niezależnie od światowych cen ropy, krajowych odbiorów energii czekają podwyżki, co będzie wystarczającym impulsem do podnoszenia cen przez krajowych wytwórców i usługodawców. Z drugiej jednak strony, wyższe rachunki za energię dla gospodarstw domowych, wpłyną na zmniejszenie konsumpcji, co będzie czynnikiem ograniczającym wzrost cen" - czytamy.

W komunikacie BIEC podkreślono, że spośród pozostałych czynników o charakterze globalnym istotne znaczenie będzie miała światowa koniunktura.

"Obecnie jesteśmy świadkami lekkiego schładzania aktywności gospodarek Unii Europejskiej, co również ogranicza tempo wzrostu polskiej gospodarki i będzie dodatkowym czynnikiem działającym przeciw wzrostowi inflacji. Mozaika czynników popytowych i podażowych oddziałujących na tendencje inflacyjne w najbliższych miesiącach powinna się wyklarować, wskazując na główne czynniki wzmacniające wzrost cen lub ten wzrost łagodzące" - napisano.

Według analityków, niewielkiemu osłabieniu w stosunku do poprzedniego miesiąca uległy oczekiwania producentów, co do planowanego tempa wzrostu cen na produkowane przez ich firmy wyroby. Zdaniem BIEC, tendencja ta dotyczy przedsiębiorstw małych i średnich. Menadżerowie firm największych zatrudniających powyżej 250 pracowników nadal planują podwyżki. Wśród nich najsilniejsze oczekiwania na wzrost cen wyrażają przedstawiciele branży przetwórstwa ropy naftowej.

"Nieco odmienne tendencje w ostatnich miesiącach wykazują konsumenci. Od kwietnia br. coraz częściej wyrażają oni obawy o przyspieszony wzrost cen towarów i usług. Co prawda, w ostatnim miesiącu nasilenie tych obaw nie było tak duże jak przed miesiącem, jednak obecnie ponad 77 proc. ankietowanych konsumentów spodziewa się, wzrostu cen w najbliższej przyszłości (przed miesiącem odsetek ten wynosił 75 proc.), 14 proc. uważa, że ceny będą takie jak dotychczas, a tylko 0,1 proc. badanych uważa, że będą one spadały" - czytamy w komunikacie.

Jak podkreślono, "pewnej stabilizacji, choć na podwyższonym poziomie", uległy koszty prowadzenia działalności gospodarczej, takie jak: koszty pracy, koszty utrzymania parku maszynowego oraz koszty importu surowców.

"Koszty pracy od czterech miesięcy nie zmieniają się istotnie, głównie wskutek ograniczenia tempa wzrostu wynagrodzeń. Jednak zarówno regulacje dotyczące wysokości wynagrodzenia minimalnego jak również braki pracowników, zwłaszcza tych wykwalifikowanych, spowodują, że w przyszłym roku wynagrodzenia również będą rosły, choć być może nie w takim tempie jak dotychczas" - wskazuje BIEC.

W komunikacie zauważono, że koszty związane z eksploatacją maszyn i urządzeń rosły od blisko dwóch lat, co wynikało przede wszystkim z nadzwyczaj wysokiego odsetka ich wykorzystania i braku inwestycji w nowe maszyny i urządzenia.

"Średnie wykorzystanie mocy w sektorze przetwórstwa przemysłowego w połowie tego roku przekroczyło 83 proc. Ostatnie badania wskazują na niewielki spadek odsetka ich wykorzystania - o 1 punkt procentowy. Może skutkować to niewielką redukcją kosztów związanych z utrzymaniem i eksploatacją maszyn i urządzeń w firmach. (...) Niestety brak inwestycji w maszyny i urządzenia, zwłaszcza te nowoczesne i bardziej efektywne będzie mieć negatywny wpływ zarówno na wysokość kosztów ponoszonych na utrzymanie starego parku maszynowego jak i na konkurencyjność polskiej oferty produkcyjnej" - zauważają eksperci BIEC.

Dodano, że koszty importu surowców, w tym zwłaszcza ropy naftowej, uległy obniżeniu głównie za sprawą niższej ceny tego surowca. "Jednak osłabienie złotego względem dolara działa w przeciwnym kierunku. Ewentualny wzrost cen surowców importowanych przy jednoczesnym osłabieniu polskiej waluty byłoby najbardziej niekorzystnym wariantem z punktu widzenia przyszłej inflacji" - podkreślili analitycy.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: makroekonomia | inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »