Koniec z peerelowskim zwyczajem zabijania karpi

Stowarzyszenie ekologiczne Klub Gaja zaapelowało do konsumentów, by przed Bożym Narodzeniem nie kupowali żywych karpi i reagowali, gdy dostrzegą w sklepach ich złe traktowanie i cierpienia - poinformował w tym tygodniu prezes klubu Jacek Bożek.

Ekolodzy zainaugurowali przed świętami akcję "Jeszcze żywy karp", która ma zwrócić uwagę Polaków, że ryby także odczuwają ból i stres.

"Sprzedaż żywych karpi to przestarzały, +peerelowski+ zwyczaj, który powoduje ogromne cierpienie tych zwierząt. Zmiana społeczna to długofalowy proces. Po wielu latach kampanii Klubu Gaja - nagłaśniania problemu, budowania poparcia społecznego i doprowadzenia do zmiany prawa - coraz więcej sklepów rezygnuje z takiej formy sprzedaży. Klientom oferują karpia z lodu lub w płatach. To już trend" - uważa Bożek.

Reklama

W tym roku do akcji przystąpiła sieć Piotr i Paweł. "+Żywcem nas nie weźmiecie+ to nasze hasło, które ma bezpośrednio nawiązywać do kampanii +Jeszcze żywy Karp+. Rezygnujemy we wszystkich własnych sklepach ze sprzedaży żywego karpia. Zachęcamy też klientów do wejścia na stronę www.jeszczezywykarp.pl i pogłębienia wiedzy dotyczącej humanitarnego traktowania zwierząt" - powiedział rzecznik sieci Aleksander Rosa.

Lider Klubu Gaja Jacek Bożek przypomniał, że karpie chroni ustawa o ochronie zwierząt. "Sąd Najwyższy w 2016 r. potwierdził, że przetrzymywanie ryb bez wody jest znęcaniem się nad nimi. Każdy z nas może pomóc tym zwierzętom reagując na ich cierpienie i zgłaszając naruszenie prawa na policję, a także wysyłając listy lub maile do sklepów, by zrezygnowały ze sprzedaży żywych karpi" - zaznaczył.

Bożek dodał, że żywych ryb nie sprzedają już Lidl, Biedronka i Bi1. Auchan oraz Selgros Cash and Carry wycofały je z części sklepów. "Niestety, żywe karpie nadal sprzedają, m.in. Kaufland, Carrefour i Tesco. To my konsumenci możemy zmienić los karpi, które traktowane są jak przedmioty, przerzucane z pojemnika do pojemnika, kaleczone i sprzedawane w plastikowych reklamówkach pozbawionych wody. Im więcej klientów napisze listy do sklepów z apelem o wycofanie sprzedaży żywych karpi, tym szybciej podejmą one taką decyzję" - podkreślił.

Ekolodzy opracowali poradnik dla osób, które zetkną się z łamaniem praw karpi. Po pierwsze należy ocenić sytuację: zwrócić uwagę, czy ryby są bez wody, poranione, stłoczone w basenach, jak są pakowane, a także, czy są zabijane na oczach dzieci. Jeśli dojdzie do złamania prawa, należy zatelefonować na numer 112 lub zgłosić zdarzenie policjantom i poczekać na przyjazd funkcjonariuszy. Koniecznie należy zadbać o dowody: zrobić zdjęcie, nagrać film komórką, a także zapisać kontakt do innych świadków zdarzenia. Warto zgłosić sprawę Klubowi Gaja lub innej organizacji zajmującej się ochroną zwierząt.

Klub Gaja powstał na przełomie lat 80. i 90. Zrzesza kilkuset członków, którzy angażują się m.in. w obronę praw zwierząt. Realizują też programy i kampanie, które pogłębiają zrozumienie pozycji człowieka w ekosystemie.

Kampanię "Jeszcze żywy karp" Klub zainaugurował 20 lat temu. Działacze zorganizowali wówczas uliczne akcje i happeningi. Początkowo zwracali uwagę, że ryby są zabijane na ulicach na oczach przechodniów oraz dzieci. Informowali obywateli, handlowców, producentów i konsumentów o możliwościach zaprzestania zadawania karpiom zbędnego cierpienia.

Konsekwentne działania doprowadziły do zmiany ustawy o ochronie zwierząt, a także do nagłośnienia problemu.

W kolejnych latach Klub Gaja skupił się na konsumentach, by nie kupowali żywych karpi. Akcję wsparli m.in. Robert Makłowicz, Magdalena Różczka, Julia Pietrucha i Bartłomiej Topa.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: karp | zwyczaje | Święta Bożego Narodzenia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »