Afera KNF

Kwaśniak: Państwo jest wobec mnie represyjne

B. wiceszef KNF Wojciech Kwaśniak powiedział, że państwo jest wobec niego represyjne oraz że czuje się bardziej zagrożony, niż przed czterema laty, gdy dokonano zamachu na jego życie.

Jak mówił, jest zszokowany słowami Grzegorza Biereckiego, że nie zawsze jest tak, że "bandyta bije tego dobrego".

Kwaśniak, który był w czwartek gościem Radia Zet, poinformował, że jego pełnomocnik złożył już zażalenie na decyzję o zatrzymaniu go przez CBA. - Nie było żadnego powodu do owego zatrzymania i formy, w jakiej to się odbywało - podkreślił.

6 grudnia rano agenci Biura zatrzymali Wojciecha Kwaśniaka, a także b. przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka i pięcioro innych byłych urzędników KNF. Po doprowadzeniu do Prokuratury Regionalnej w Szczecinie usłyszeli oni zarzuty działania na szkodę interesu publicznego w okresie od 22 października 2013 r. do 15 września 2014 r. poprzez dopuszczenie do powstania szkody w kwocie ponad 1,5 mld zł oraz na szkodę interesu prywatnego w kwocie ponad 58 mln zł.

Reklama

W roku 2014 Kwaśniak, który jako wiceszef KNF nadzorował kontrolę w SKOK Wołomin, padł ofiarą brutalnego ataku. Radio RMF FM informowało, że "został brutalnie pobity przed swoim domem w warszawskim Wilanowie przez bandytę, który wcześniej w więzieniu spędził 25 lat", a bandytę wynająć miał członek rady nadzorczej SKOK Wołomin. Proces karny podejrzanych o pobicie trwa.

W środę senator PiS Grzegorz Bierecki - od 1992 r. do października 2012 r. prezes zarządu Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej, sprawującej nadzór na SKOK-ami, w tym również SKOK Wołomin i wieloletni członek zarządu SKOK - odnosząc się do pobicia Kwaśniaka, powiedział m.in., że "to nie jest tak, że bandyta zawsze bije tego dobrego".

- Jestem zszokowany taką wypowiedzią - podkreślił Kwaśniak. Zapowiedział, że jeżeli ta wypowiedź - w powiązaniu z wypowiedziami innych osób - doprowadzi do zagrożenia bezpieczeństwa jego i jego rodziny, to - co najmniej w wymiarze moralnym - obciąży osoby wypowiadające się w ten sposób. B. wiceszef KNF podkreślił, że cztery lata temu czuł się zagrożony, ale obecnie, w sytuacji, gdy państwo "podejmuje - w jego przekonaniu - nieuprawnione i szokujące" działanie w stosunku do niego - czuje się "zagrożony tym bardziej".

- Cztery lata wcześniej miałem przekonanie, że doszło do zamachu na moje życie, ale państwo mnie wspiera. Dzisiaj to państwo jest represyjne w stosunki do mnie" - podkreślił. - A ja pracowałem dla tego państwa i społeczeństwa. Wielu milionom ludzi w Polsce na przestrzeni ponad 20 lat ochroniłem bezpieczeństwo ich oszczędności - dodał Kwaśniak.

Według Prokuratury Krajowej, zarzucane Kwaśniakowi i innym b. urzędnikom KNF przestępstwo, "polegało na tym, że urzędnicy nie zakończyli prowadzonego postępowania administracyjnego sporządzeniem projektu decyzji administracyjnej o ustanowienie zarządcy komisarycznego w SKOK w Wołominie do 22 października 2013 roku".

Kwaśniak wyjaśnił, że w SKOK-u Wołomin nie można było wcześniej ustanowić zarządu komisarycznego ze względu na konieczność przestrzegania procedury administracyjnej. - Zdecydowanie jestem przekonany, że działaliśmy z pełną determinacją, żeby jak najszybciej zakończyć postępowanie administracyjne - podkreślił.

B. wiceszef KNF podkreślił, że Komisja w sprawie SKOK-u Wołomin, jak i w każdej innej sprawie, działała w oparciu o Kodeks postępowania administracyjnego i dążyła do tego, aby podejmowane decyzje były odpowiedzialne - nie były sprzeczne z przepisami prawa i nie były uchylane przez sądy. Jak wyjaśnił, skutki uchylenia decyzji KNF ws. SKOK-u Wołomin przez sąd byłyby negatywne nie tylko dla klientów tej kasy, dla KNF, ale też dla Skarbu Państwa.

Jak ocenił, winę w tej sprawie ponoszą przede wszystkim władze SKOK-u Wołomin. Pytany o rolę Kasy Krajowej, zaznaczył, że również ona wykonywała funkcje kontrolne nad SKOK-ami i miała obowiązek współdziałać z KNF. Jak podkreślił, w komunikatach prokuratury w Gorzowie jest wyraźne stwierdzenie, że działalność przestępcza w SKOK-u Wołomin była prowadzona od roku 2008.

Kwaśniak poinformował też, że prokurator uniemożliwił mu wykonywanie zadań w miejscu pracy, czyli NBP. Jak mówił, od poniedziałku nie wykonuje żadnych zadań, nie należy mu się wynagrodzenie, a wraz z brakiem składek - zostaje pozbawiony opieki lekarskiej. - To pokazuje jak państwo się wobec mnie zachowało - powiedział. Zaznaczył, że jeżeli do 20 grudnia nie wpłaci 200 tys. kaucji, trafi na święta do aresztu.

CZYTAJ RAPORT O AFERZE KNF

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »