Ustawa antypożyczkowa otworzy drzwi lichwie?

Prawie 3 mln osób może nie mieć gdzie pożyczyć pieniędzy, jeśli Sejm przyjmie projekt Ministerstwa Sprawiedliwości mający ograniczyć koszty pożyczek. Izba właśnie ma przystąpić do pierwszego czytania. Jeśli ustawa zostanie przyjęta, legalne firmy pożyczkowe zwiną interes, a prawdziwa lichwa rozkwitnie w podziemiu?

Procedura legislacyjna w polskim Sejmie rusza, choć Komisja Europejska, której projekt został przedstawiony do notyfikacji, nie zgodziła się, by był uchwalony w trybie pilnym - wynika z listu Ministerstwa Sprawiedliwości do marszałka Sejmu. Co więcej, w związku z procedurą notyfikacji Komisja Europejska zobowiązała Sejm do wstrzymania prac nad projektem do 30 września.

O co chodzi w projekcie? Idea jest taka, żeby ograniczyć koszty, jakie płacimy za pożyczone pieniądze. Na koszty składają się odsetki, których maksymalnej wysokości nie wolno pożyczającemu przekroczyć, oraz koszty pozaodsetkowe. Składają się na nie np. marże, prowizje czy opłaty za rozpatrzenie wniosku.

Reklama

Na te opłaty jest już limit - uchwalone w 2016 roku prawo wraz z wprowadzeniem pułapu kosztów odsetkowych ograniczyło też koszty pozaodsetkowe do 55 proc. kwoty udzielonej pożyczki. Na początku tego roku Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt obniżenia pułapu do 45 proc. W czerwcu rząd ten projekt przyjął, a potem nagle, na następnym posiedzeniu zmienił. I obniżył pułap do 20 proc.

Teraz nasz biznes się zupełnie nie domyka - mówią przedstawiciele firm pożyczkowych, których jest w Polsce grubo ponad 400. Interes trzeba będzie zwijać, tak jak to stało się to cztery lata temu na Słowacji. Tak silne obniżenie pułapu dopuszczalnego zarobku na pożyczce nie tylko zje zyski, ale nie pozwoli nawet na pokrycie kosztów działalności.

W firmach pożyczkowych faktycznie - jest drogo. Ale mają one ok. 3 mln klientów, którzy stale lub sporadycznie korzystają z ich usług. Dlaczego? Największym ich atutem jest to, że stosunkowo niewielką kwotę, bo średnia wartość pożyczki wynosiła w zeszłym roku nieco ponad 2,7 tys. zł, można pożyczyć bardzo szybko. Banki na ogół niewielkich kwot nie pożyczają, bo dla nich z kolei to żaden interes.

A w dodatku procedura zaciągania zobowiązania w firmie pożyczkowej trwa często krócej niż kwadrans. Banki nie potrafią tak szybko pożyczyć pieniędzy, a jeśli - to wyłącznie własnym klientom.

Wbrew temu, co twierdzi Ministerstwo Sprawiedliwości w uzasadnieniu do projektu nowelizacji, klientela firm pożyczkowych to wcale nie żyjące w nędzy staruszki, których nie stać na leki. Żeby je wykupić, muszą pożyczać u "lichwiarzy". Choć swoją drogą fakt, że ludzi starszych wciąż nie stać na leki, stawia pod znakiem zapytania umiejętności rządu w adresowaniu skądinąd hojnej pomocy socjalnej.

W zdecydowanej części klientelę firm pożyczkowych stanowią ludzie młodzi, poniżej 35 roku życia. Dlaczego oni właśnie skłonni są pożyczać szybko i stosunkowo niewielkie pieniądze? Ludzie młodzi dość często żyją z pracy dorywczej, nie mają stałych dochodów, pracują na śmieciówkach. Dla banków są klientami zbyt wysokiego ryzyka. A firmy pożyczkowe są skłonne za odpowiednio wyższą cenę takie ryzyko podjąć.

Znakomita koniunktura, spadek bezrobocia, silny wzrost płac powodują, że z roku na rok spłaty zadłużenia są dla Polaków coraz mniejszym problemem - wynika z ostatniego raportu Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych i Instytut Rozwoju Gospodarczego SGH. Maleje także wysokość deklarowanej comiesięcznej raty, spłacanej przez statystycznego Polaka w banku lub instytucji pożyczkowej. Skutek? Zmniejszają się długi i obawy Polaków o ich spłatę w najbliższej przyszłości.

I tak - podaje raport - w lipcu tego roku w porównaniu do lipca przed rokiem siedmiokrotnie zmniejszył się odsetek osób, które przewidują, że w ciągu roku nie będzie ich stać, by spłacać swoje zobowiązania. Obecnie wynosi on zaledwie 0,1 proc. Tylko 2,5 proc. gospodarstw domowych twierdzi, że kredyty i pożyczki spłacają z dużymi problemami, podczas gdy rok temu twierdziło tak 3 proc. To znaczy, że zadłużenie jest mniej dotkliwe.

Inna sprawa - o tym z kolei mówią dane Biura Informacji Kredytowej - że w Polsce jest kilkaset tysięcy osób, które mają przynajmniej 10 rozmaitych zobowiązań - pożyczek, kredytów bądź obciążonych kart kredytowych. To zdecydowanie za dużo i jest spora szansa, że kiedy koniunktura się pogorszy po prostu przestaną spłacać. Jest wśród nich spore grono drobnych przedsiębiorców, bo dla nich także firmy pożyczkowe mają swoją ofertę. Jest też spory odsetek osób, dla których życie na kredyt to styl, a nawet rodzaj uzależnienia. Likwidacja legalnie działających firm pożyczkowych nie jest w ich przypadku żadnym rozwiązaniem.

Działalność firm pożyczkowych została w ciągu ostatnich kliku lata mocno uregulowana. Duża część spełnia wysokie standardy jeśli chodzi o informowanie klientów o kosztach zaciągniętego zobowiązania. Na ogół klient dokładnie wie, ile powinien zapłacić i w jakim terminie, i może zastanowić się, czy będzie go na to stać. W porównaniu z sytuacjami, do jakich dochodziło w latach bezpośrednio po kryzysie, zupełnie zmieniły się też standardy windykacji.

Dlatego właśnie rządowy projekt jest tak bardzo niebezpieczny. Bo skoro legalnie działające firmy znikną z rynku, możemy wrócić do czasów ogłoszeń o chwilówkach rozwieszanych na słupach. Szara, a nawet czarna lichwiarska strefa będzie miała szansę znowu rozkwitnąć. Standardy windykacji znów się zmienią.

Nie ma się też co łudzić, że w szarej, prawdziwie lichwiarskiej strefie będzie taniej. Na staruszkach, których nie stać na leki, żerować zaczną znowu oszuści.

Czy tak będzie? Tego na pewno nie wiemy. Ale nie wie tego też samo Ministerstwo Sprawiedliwości, które jest autorem projektu. Nie wie - bo nie przedstawiło żadnej oceny skutków wprowadzanych regulacji.

p.b.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pożyczka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »