Kowalczyk: Chciałbym, żeby śmieci stały się wartościowym towarem

Docelowo dążymy do gospodarki obiegu zamkniętego - przekonuje minister środowiska Henryk Kowalczyk. Podobnie jak w przypadku metalu, plastik i folie powinny stać się surowcem, którym warto handlować - dodaje.

Minister środowiska powiedział na łamach wtorkowej "Rzeczpospolitej", że nowelizacja ustawy śmieciowej zmniejszy opłaty za śmieci.

- W tej chwili przyczyną podwyżek opłat za odbiór odpadów jest m.in. znaczący wzrost stawek za przyjęcie odpadów w regionalnych instalacjach przetwarzania odpadów komunalnych. RIPOK-i stały się niemalże monopolistami: wskutek regionalizacji mają przywiązanych do siebie dostawców, a na dodatek ograniczone limity przyjęć. Bywa, że taki limit zostaje wyczerpany już w połowie roku. W danym regionie zostaje np. jeden RIPOK i maksymalnie winduje ceny.

Reklama

Zdarzały się już sytuacje, że od grudnia 2017 r. do stycznia 2019 r., a więc w 14 miesięcy, stawki wzrosły 2,5-krotnie. Czyli nie chodzi o jakiś obiektywny wzrost kosztów. Głównym celem tej nowelizacji jest rozbicie takich monopoli - dodał.

Zdaniem Kowalczyka w Polsce jest problem ze śmieciami zmieszanymi. - Choć jest ich stopniowo coraz mniej, to wciąż za dużo. Dyrektywa odpadowa nakłada na nas pewne obowiązki: w 2020 r. 50 proc., a w roku 2035 aż 65 proc. odpadów powinniśmy poddawać recyklingowi, a tylko selektywnie zebrane odpady nadają się do recyklingu. Drugi warunek to próg maksymalnie 30 proc. odpadów, jakie możemy spalać. W modelu docelowym nie więcej niż 10 proc. odpadów może trafić na składowiska. Ta nowelizacja ma pomóc w osiągnięciu tych celów - podkreślił.

Minister zapytany o to, jak wyobraża sobie system gospodarki odpadami za dekadę, odpowiedział, że dąży do modelu obiegu zamkniętego. - Chciałbym zwiększyć udział surowców z recyklingu w produkcji nowych towarów, a tym samym zmniejszyć wykorzystanie surowców pierwotnych. Chciałbym, żeby surowce wtórne stały się towarem, żeby miały swoją wartość. Tak jak złom: z metalami nie mamy żadnych kłopotów - mówił.

Minister dodał, że wybór metody recyklingu może być wieloraki. - Kaucja, skupy surowców, być może automaty w typie butelkomatów - wybór metody może być wieloraki. Chciałbym, żeby była szansa i motywacja odzyskania tych środków, które wydawalibyśmy w momencie kupowania towaru - wymieniał.

Kowalczyk dodał, że warunkiem dokonania postępu będzie uruchomienie BDO, bazy danych o odpadach. - Styczeń 2020 r. w pełnej funkcjonalności. Kończymy budowę, zmieniliśmy stosowne przepisy. Ta baza ma śledzić wszelkie odpady. Począwszy od producenta czy importera, przez gminę, która odpady zbiera, po firmy zajmujące się transportem czy recyklingiem - powiedział minister.

Na pytanie czy Ministerstwo Środowiska będzie śledzić śmieci, podobnie jak resort finansów kontroluje transport LPG na stację paliw, Kowalczyk odpowiedział, że mniej więcej takie są zamiary. Jak wyjaśnił, obecnie jedna firma sprzedaje odpady drugiej, potem kolejnej i ostatecznie nie wiadomo, gdzie zniknęły śmieci. - Dzięki BDO ewidencja odpadów będzie prowadzona na bieżąco i dostępna online. Inspekcja ochrony środowiska będzie miała stały dostęp do danych, co ułatwi kontrolę wszystkich podmiotów gospodarujących odpadami. BDO to narzędzie, które pozwoli znaleźć luki w łańcuchu zagospodarowania odpadów - dodał.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: segregacja śmieci | śmieci | recykling
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »