Niemowlak został znaleziony przez dwójkę rowerzystów, którzy usłyszeli płacz, dobiegający z rury odpływowej w pobliżu autostrady. Chłopczyk miał zaledwie 7 dni. Porzucono, go na dnie kanału o głębokości prawie 3 metrów. Dodatkowo, wejście do kanału zabezpieczone było betonową pokrywą ważącą prawie 200 kg. By ją podnieść, potrzebnych było sześciu mężczyzn. Paradoksalnie, szczelna pokrywa uratowała dziecku życie, ponieważ kilka dni wcześniej nad Australią przeszły gwałtowne burze. - Na początku myśleliśmy, że to maleńkie kotki - mówił w rozmowie z "Mirror" jeden z rowerzystów. - Gdy podeszliśmy bliżej, byliśmy pewni, że to płacz dziecka. To niewyobrażalne, że ktoś mógł zrobić coś takiego - relacjonował. Policja zakłada, że dziecko zostało wrzucone do kanału przez niewielki otwór we włazie, poważne obrażenia mogą być w skutkiem upadku na dno kanału. Dziecko przewieziono do szpitala , jego stan jest poważny ale stabilny. Matka dziecka została zatrzymana pod zarzutem usiłowania zabójstwa.