W dokumencie przygotowanym przez ekipę Tuska kwestia ukraińska pozostanie najprawdopodobniej wspomniana tylko w dwóch akapitach, w których nic nie ma o odpowiedzialności Rosji za destabilizację w regionie, a słownictwo jest o wiele słabsze niż zapisy z poprzednich szczytów. - Wiem, że nie wszystkim w Polsce one odpowiadają, ale wśród unijnych przywódców zapisy te zyskały wstępną aprobatę - tłumaczył w rozmowie z Katarzyną Szymańską-Borginion współpracownik Tuska. Nowy styl szefa Rady Europejskiej Jak wyjaśniał, to jest właśnie nowy styl szefa Rady Europejskiej - chodzi o to, żeby nie powtarzać tego, co już było na poprzednich spotkaniach. Problem w tym, że wnioski ze szczytu to także przesłanie polityczne całej Unii - tym razem wyjątkowo słabe. Do wcześniejszych zapisów dodano bowiem tylko jedno zdanie, które jest apelem do Rosji o nieograniczony dostęp do miejsca katastrofy samolotu MH17. Debata przywódców dotycząca Rosji i Ukrainy, która ma się rozpocząć podczas kolacji, nie będzie odzwierciedlona w końcowym dokumencie. Tylko jeden dzień na omówienie spraw, tylko cztery strony wniosków końcowych ze szczytu. Tę zwięzłość chwali oczywiście polska premier. - Tusk jest bardzo konkretny, nie przegadywał tematów - powiedziała Ewa Kopacz dziennikarzom. Jednak niemiecka liderka Zielonych, Rebeca Harms mówiła o "zajęczym strachu przed podejmowaniem wyzwań". Katarzyna Szymańska-Borginon