Wiele o Ibrahimie al-Badrim nie wiemy. Jedynie to, że urodził się w Bagdadzie w biednej rodzinie. Teraz na brak pieniędzy raczej nie narzeka, mianował się kalifem i dowodzi własną armią, zwaną "Państwem Islamskim". Kariera przywódcy islamistów, który zwie się od 2010 roku Abu Bakr al-Baghdadim, była tak samo błyskawiczna jak kariera milicji terrorystycznej, która od 2013 roku walczy też w wojnie syryjskiej i uznawana jest za nowego wroga Zachodu. Wszystko zaczęło się w Iraku Latem, gdy w Syrii wojna szalała już od ponad dwóch lat, a Zachód ciągle jeszcze nie mógł się zdecydować na interwencję, zaczęły się mnożyć doniesienia różnych organizacji obrony praw człowieka na temat mordów i rzezi dokonywanych przez milicje IS. Ludzi mordowano we śnie albo rozstrzeliwano z błahych powodów. Od ponad pół roku, a najpóźniej od publikacji filmów wideo, na których IS dokumentuje egzekucje zachodnich dziennikarzy, pomocników i opozycjonistów, świat wstrzymuje oddech z powodu Państwa Islamskiego. Jednak ekstremiści działają w Iraku już od ponad dziesięciu lat. Bo IS wyłoniło się z terrorystycznej siatki Al-Kaidy w tym kraju. IS by nie istniało, gdyby... Gdy Amerykanie wkroczyli w 2003 roku do Iraku, obalili dyktatora Saddama Husajna i zwolnili wszystkich jego sunnickich sprzymierzeńców z oficjalnej służby; od Gwardii Republikańskiej po służby specjalne. Wielu zostało aresztowanych i osadzonych w więzieniach. Setki tysięcy sunnickich Irakijczyków: generałów, oficerów, żołnierzy i urzędników zostało wykluczonych ze społeczeństwa. - Gdyby nie te wydarzenia, do jakich doszło po wkroczeniu Amerykanów, IS by nie istniało - uważa Guenter Meyer z Centrum Badań nad Światem Arabskim na Uniwersytecie w Moguncji. Od AQI, ISI, po ISIS Niektórzy byli sprzymierzeńcy Saddama Husajna utworzyli zwarty front przeciwko wojskom amerykańskim. Pod wodzą Abu Musaba al-Sarkawiego powstała "Al-Kaida w Iraku" (AQI). Irak zaczął niczym magnes przyciągać dżihadystów, którzy w 2006 roku, po zamordowaniu Al-Sarkawiego, przemianowali się na "Państwo Islamskie w Iraku" (ISI). Na początku 2013 roku ISI wykorzystała powstałą w Syrii próżnię władzy, ekspandowała i znów zmieniła nazwę, tym razem na "Państwo Islamskie w Iraku i Syrii" (ISIS). Potem doszło do zerwania z paramilitarną zbrojną grupą islamistów Frontem al-Nusra powiązanym z siatką Al-Kaidy w Syrii. Ta grupa odmówiła posłuszeństwa przywódcy Abu Bakr al-Baghdadiemu. Od tego czasu pracuje on ze swoimi milicjami nad utworzeniem kalifatu - możliwie w Syrii, Iraku, Libanie i Palestynie. Przejęcie władzy w Mosulu - Upadek Mosulu w czerwcu 2014 roku zapoczątkował ekspansję milicji terrorystycznej - twierdzi ekspert bliskowschodni Meyer w rozmowie z Deutsche Welle. Mosul uważano za główny przyczółek byłych sprzymierzeńców Saddama Husajna. Gdy IS przejęło tam kontrolę, przyłączyli się do niego wysoko wykwalifikowani byli sunniccy generałowie i bojownicy, którzy chcieli się zemścić za politykę dyskryminacji będącego wówczas u władzy szyickiego premiera Nuriego al-Maliki. Poza tym IS splądrowało Bank Centralny w Mosulu, wynosząc stamtąd łup w wysokości milionów dolarów. W 2014 roku Państwo Islamskie szybko parło w kierunku Bagdadu. Nieudolna iracka armia uciekła ze strachu przed terrorystyczną milicją, oddając bez walki nowoczesne technologie i broń. Al-Baghdadi ogłosił na zdobytych terenach przywrócenie kalifatu, przemianował swoje milicje na IS i wprowadził szariat.IS fascynuje również ekstremistów w Europie Państwo Islamskie fascynuje nie tylko ekstremistów ze świata arabskiego: młodzi muzułmanie i konwertyci z całej Europy ruszyli do Syrii i Iraku, żeby walczyć u boku IS. Z Niemiec, jak podaje Urząd Ochrony Konstytucji, do tych krajów udało się 550 bojowników (stan z listopada 2014 r.) - U boku Państwa Islamskiego ma walczyć ogółem 50 000 mężczyzn; przekonanych muzułmanów. IS im dobrze płaci - twierdzi Meyer. Podczas podbojów minionych miesięcy Państwo Islamskie zajęło pola naftowe i gazonośne. Nakłada cła i podatki, a także wymusza haracz i okup. Dlatego jest w stanie finansować swoje wydatki i nie jest już zdane na wsparcie ze strony bogatych Arabów znad Zatoki Perskiej. Według różnych źródeł IS obraca dziennie kwotami w wysokości od miliona do trzech milionów euro. Jak powstrzymać Państwo Islamskie? Dzięki środkom finansowym IS bez problemu zaopatruje się w nową broń przez Turcję i Liban. Uważa się je za znaczącą siłę militarną. Uzbrojenie kurdyjskich bojowników w północnym Iraku przez Zachód, w tym również przez Niemcy, walki zbrojnego ramienia syryjskiej partii kurdyjskiej PYD w północno-wschodniej Syrii, a także przymierze krajów arabskich skupionych wokół USA, które od miesięcy bombarduje pozycje IS, powstrzymały Państwo Islamskie przed zagarnięciem dalszych terenów. Mimo że cel, jakim jest utworzenie Państwa Islamskiego, blaknie w oczach potencjalnych zwolenników organizacji w obliczu wielu egzekucji, naloty bombowe prowadzące do strat m.in. wśród miejscowej ludności, znów podnoszą atrakcyjność IS - z żądzy zemsty. Dlatego eksperci są zgodni co do tego, że tylko umiarkowani sunnici w tym regionie mogą naprawdę pokonać IS. - Absolutna większość tamtejszej ludności jest przeciwko IS i ich ekstremizmowi. Gdy się połączą i lepiej zorganizują pod względem militarnym, bardzo szybko staniemy się świadkami upadku tej organizacji - uważa Udo Steinbach, szef Governance Center Middle East/North Africa" w Humboldt-Viadrina School of Governance w Berlinie. Diana Hodali / Iwona D. Metzner Redakcja Polska Deutsche Welle