Uczestniczący w śledztwie eksperci podkreślają, że odnalezienie drugiej czarnej skrzynki jest niezbędne, by stwierdzić, czy nie było awarii Airbusa - niezależnie od działań Andreasa Lubitza, który prawdopodobnie celowo zamknął się w kabinie. Dzisiaj wieczorem żandarmeria ma ukończyć budowę bezpiecznej górskiej ścieżki, którą specjaliści mogliby dochodzić do stromego stoku, gdzie rozproszone są szczątki samolotu. Na razie bowiem są oni opuszczani na linach z helikopterów, które nie mogą tam lądować, co znacznie utrudnia poszukiwania. Druga czarna skrzynka mogła się rozbić Eksperci nie mają pewności, że druga czarna skrzynka Airbusa linii Germanwings odnaleziona zostanie w całości. Nie wykluczają bowiem, iż mogła się rozbić - tym bardziej, że już wcześniej odnaleziona została jej obudowa. Żandarmi zbierają do oddzielnych worków wszystkie elementy, które mogą być jej fragmentami. Zostaną one następnie szczegółowo zbadane przez specjalistów. Praca jest bardzo mozolna, bo samolot rozbił się na bardzo małe części. Według prokuratury w Marsylii, która prowadzi śledztwo w sprawie przyczyn tragedii, zidentyfikowano już szczątki ponad połowy ze 150 osób znajdujących się na pokładzie maszyny w momencie katastrofy. Udało się to między innymi dzięki porównaniu DNA szczątek z próbkami DNA pobranymi od rodzin ofiar oraz dzięki dokumentacji uzyskanej od dentystów pasażerów i personelu airbusa linii Germanwings. Prokuratura nie potwierdza ani nie zaprzecza Prokurator nie potwierdził, ani nie zdementował doniesień niemieckich mediów o tym, że Andreas Lubitz był leczony przez wielu neurologów i psychiatrów, a w jego mieszkaniu znaleziono dużą ilość leków psychotropowych. Do Niemiec wysłano francuskich żandarmów, którzy na bieżąco informowani są o rezultatach rewizji i innych działań prowadzonych przez tamtejszą policję. <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/marek-gladysz">Marek Gładysz</a>