Wasteland 2 - tak wygląda świat po wojnie nuklearnej

​Powrót protoplasty fantastycznego Fallouta to jedno z najważniejszych wydarzeń końcówki tegorocznego lata. Jak wypadła nowa gra Briana Fargo?

Pierwszy Wasteland ukazał się w 1988 roku. Gra była pierwowzorem bliższego naszym czasom Fallouta. O ile jednak Fallout w ostatnich latach drastycznie się zmienił (z turowego RPG-a w FPS-a z elementami RPG), to Wasteland pozostał wierny podstarzałym już korzeniom. Nie ma się co dziwić, skoro odpowiada zań Brian Fargo, ojciec oryginalnego Fallouta z lat dziewięćdziesiątych.

Środki na swój nowy projekt (w starym stylu) postanowił zebrać na Kickstarterze. Tam Wasteland 2 zrobił - czego można się było zresztą spodziewać - prawdziwą furorę. Autorzy ze studia inXile Entertainment zgromadzili przeszło trzy razy więcej środków niż potrzebowali. Zamiast wymaganych 900 tysięcy dolarów, na ich konto wpłynęło 2,9 miliona! Czy to wystarczyło, aby stworzyć wymarzoną kontynuację przeboju sprzed ponad ćwierćwiecza?

Reklama

Wasteland 2 przenosi nas do świata po wojnie nuklearnej. Przypomina on pierwowzór oraz Fallouta, więc miłośnicy tych gier poczują się tu od pierwszej chwili jak w domu. Akcja toczy się piętnaście lat po wydarzeniach opowiedzianych w "jedynce".

W grze przewodzimy czwórce Rangerów, czyli stróżów pilnujących porządku w tych nieprzyjaznych czasach. Jednak zabawę zaczynamy w momencie, gdy wszyscy członkowie drużyny są jeszcze żółtodziobami. Aby zostać pełnoprawnymi Rangerami, muszą wykonać zadanie - rozwiązać zagadkę śmierci jednego z członków ugrupowania. Tak zaczyna się przygoda w postnuklearnej rzeczywistości.

A jak toczy się dalej? Nie da się ukryć, że bardzo ciekawie. Jednak w szczególności należy docenić opracowany przez inXile Entertainment świetny, głęboki świat, którego klimat chciałoby się oprawić w ramkę i powiesić na ścianie tuż obok plakatu Fallouta. Wszędzie pełno opisów, pozwalających nam zgłębić historię otaczającego nas świata, a w rozmowach z NPC-ami poznajemy liczne szczegóły, dzięki którym łatwiej wczuwamy się w wydarzenia, których jesteśmy uczestnikami.

W grze znalazło się też miejsce na nieliniowość. Wielokrotnie musimy podejmować decyzje, które mają wpływ na dalszy ciąg historii. Do tego wszystkiego Brian Fargo i spółka dołożyli bardzo dobre, czarne poczucie humoru oraz nawiązania zarówno do pierwszej części, jak i do popkultury. Smaczek - podczas dialogów dostępna jest także znana z pierwowzorów opcja samodzielnego wpisania tematu, o którym chcemy podyskutować. Warto uważnie śledzić otoczenie!

Świat w Wasteland 2 jest nie tylko głęboki i klimatyczny, ale też pełen niebezpieczeństw. Walki toczą się rzecz jasna w turach. Wiele nie jest zbyt skomplikowanych. Nie dają tylu możliwości, ile byśmy chcieli. W pojedynkach czasem bierze udział nawet kilkanaście postaci, ale ta część rozgrywki sprowadza się w głównej mierze do klikania we wrogów (swoją drogą, niezbyt inteligentnych), których chcemy zaatakować, a następnie obserwowania ich ruchów. Pomiędzy tym musimy jeszcze chować się za osłonami.

Starcia są niestety powtarzalne i bywa, że zwyczajnie nie chce się brać w nich udziału. Szczególnie wtedy, gdy po raz kolejny musimy stoczyć podobny pojedynek. Powtarzalnych walk pełno na przykład na pustkowiach. Niewiele zmienia fakt, że w grze przychodzi nam stawić czoła nie tylko ludziom, ale i zmutowanym zwierzętom, roślinom czy maszynom. Walki w Wasteland 2 są niezłe, ale pozbawione polotu i różnorodności, jakiej oczekiwaliśmy.

Więcej obiecywaliśmy sobie także po systemie rozwoju. Ten zaoferowany przez inXile Entertainment nie motywuje do zbierania punktów doświadczenia tak bardzo, jak ten, który znamy przede wszystkim z Fallouta. Co poziom rozwijamy umiejętności, a co dziesięć poziomów atrybuty, takie jak siła, szybkość, inteligencja czy charyzma. Z kolei wśród tych pierwszych znajdujemy m.in. rozbrajanie alarmów, otwieranie zamków, sztukę przetrwania, medycynę polową czy specjalizacje w konkretnych typach broni. Zdolności przydają się nie tylko w walkach czy dialogach, ale również podczas eksploracji świata gry.

Skoro mowa o eksploracji, to warto nadmienić, że przemierzając pustkowia w Wasteland 2 musimy dbać o dostęp do wody, a także uważać na miejsca radioaktywne oraz bandziorów (starcia z którymi - jako się rzekło - nie należą to zbyt ekscytujących). Niestety, świat gry, choć głęboki i klimatyczny, jest także pusty. Tak, tak, wiemy, akcja Wasteland 2 toczy się na wypalonych przez wybuch bomby atomowej pustkowiach, ale mimo wszystko oczekiwaliśmy większej liczby miejsc, do których warto by zajrzeć, aby przeżyć ciekawą przygodę, poznać oryginalną postać czy zdobyć specjalne przedmioty.

Świat przedstawiony w Wasteland 2 jest brzydki, podobnie jak... sama gra. Może przesadzimy, pisząc, że inXile Entertainment przygotowało produkcję niewiele ładniejszą od pierwowzoru, ale uwierzcie nam, że nowe dzieło pana Fargo jest pod względem wizualnym naprawdę kiepskie.

Źle prezentują się zarówno lokacje, postacie, jak i elementy interfejsu... Poza tym autorzy nie ustrzegli się błędów. I to naprawdę sporych, na przykład uniemożliwiających ukończenie questa czy pozwalających wrogom strzelać do nas przez ściany. Jest ich tutaj zdecydowanie za dużo. Poza tym radzimy wam dobrze: zapisujcie często stan gry!

Całe szczęście, że o wiele lepiej prezentuje się jej udźwiękowienie. To między innymi za jego pomocą autorzy budują świetny klimat.

Wasteland 2 nie jest zły, nie jest nawet przeciętny. Jest całkiem niezły, ale nie możemy sobie darować, że tak wiele brakuje mu do miana przeboju, i że w zestawieniu z pierwszymi częściami Fallouta nie ma najmniejszych szans.

Pesymiści powiedzą: "ale kicha, miał być nowy Fallout, a wyszło, co wyszło". Optymiści powiedzą: "no dobra, miał być nowy Fallout, ale ostatecznie w Wasteland 2 gra się naprawdę przyjemnie". My sami przyłączamy się do tego drugiego obozu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wasteland 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy