Szwedzki skandal innowacyjny

Środa, 14 września 2016 (11:28)

Śmierć trojga pacjentów, wymuszona rezygnacja dwóch osób z Komitetu Noblowskiego, śledztwo w najsłynniejszym szwedzkim instytucie naukowym - Karolinska Institutet - i możliwość dalszych dymisji - oto efekt skandalu z nieudaną innowacyjną metodą przeszczepiania tchawicy autorstwa włoskiego chirurga.

Komitet Noblowski Królestwa Szwecji, przyznający nagrody w zakresie fizjologii i medycyny poprosił o rezygnację prof. Harriet Wallberg-Henriksson i prof. Andersa Hamstena - dwoje długoletnich członków i jednocześnie byłych wicekanclerzy jednego z najsłynniejszych na świecie instytutów naukowo-badawczych - Karolinska Institutet. Dodatkowo minister Szkolnictwa Wyższego i Nauki Szwecji, Helene Hellmark Knutsson oświadczyła, iż Harriet Wallberg-Henriksson nie będzie mogła zajmować stanowiska kanclerza w żadnej państwowej szkole wyższej Szwecji. W Królestwie Trzech Koron tego rodzaju oświadczenie oznacza nagły koniec kariery naukowej, całkowitą ruinę reputacji i posłanie na przymusową emeryturę.

Karolinska Institutet (KI) i należący do niego szpital uniwersytecki (Karolinska Universitetssjukhuset), to duma Szwecji. Będący jednocześnie uczelnią jest klasyfikowany systematycznie w pierwszej 50 uczelni na świecie (teraz na 44. miejscu) i jednocześnie jedną z najbardziej znanych w Europie uczelni medycznych. Dlaczego więc podjęto tak gwałtowne środki?

Przyczyną jest śledztwo prokuratury sztokholmskiej przeciwko gwieździe Karolinska Institutet - dr Paolo Macchiariniemu. Ów włoski chirurg i badacz miał być autorem rewelacyjnej metody przeszczepu biosyntetycznej sztucznej tchawicy. Jak się jednak okazało z trojga pacjentów poddanych tej innowacyjnej terapii dwoje nie żyje, zaś jeden jest w stanie ciężkim i przebywa na oddziale intensywnej terapii. Władze KI, które  nabrały podejrzeń, że Macchiarini fałszuje wyniki badań, aby stan zdrowia pacjentów wydawał się lepszy niż w rzeczywistości jest, usiłowały sprawę genialnego doktora "zamieść pod dywan" zwalniając go po cichu w marcu br. i licząc na to, iż resort szkolnictwa wyższego i media nie dowiedzą się o sprawie

Tymczasem resort nie tylko dowiedział się o sprawie, ale i zamówił dwa niezależne raporty, dotyczące metod prowadzenia badań oraz technologii zastosowanych przez włoskiego naukowca, a także działań podjętych w związku ze sprawą przez władze KI. Oba upubliczniono na początku września i okazały się tak druzgocące dla uczelni i Włocha, iż prokuratura w Sztokholmie wszczęła przeciw niemu śledztwo z zarzutem dwukrotnego nieumyślnego zabójstwa. - Skandal to właściwe słowo - powiedziała BBC minister Knutsson - przez działania władz KI i Karolinska Universitetssjukhuset dwie osoby straciły życie.

Knutsson poprosiła jednocześnie osoby z obu instytucji, które "były zamieszane w tą sprawę", aby zrezygnowały same - wówczas nie zostaną wyciągnięte wobec nich żadne konsekwencje. Media wytłumaczyły to oświadczenie tak, że jeśli ktoś sam nie podejmie takiej decyzji, a zostanie mu udowodniony w dalszym toku śledztwa współudział w badaniach  dr Macchiariniego lub tuszowaniu całej sprawy, wówczas nie będzie dla takiej osoby ze strony resortu szkolnictwa wyższego żadnej taryfy ulgowej. Na razie nie nastąpiły żadne spektakularne rezygnacje, ale prokuratorzy już ogłosili w państwowym Sveriges Radio, że "sprawa ma charakter rozwojowy", co zwykle jest wstępem do postawienia zarzutów następnym osobom.

Dr Paolo Macchiarini, chirurg z Mediolanu, zwrócił uwagę opinii publicznej w 2011 roku, kiedy po roku pracy w KI ogłosił o "przełomowej operacji". Miało to być wszczepienie "biosyntetycznej" tchawicy złożonej z materiału sztucznego i własnych komórek macierzystych pacjenta. Był nim Andemariam Beyene.

Jak powiedział ten pacjent nr 1 dziennikowi "New York Times", początkowo bronił się przed operacją, ponieważ testów dokonywano do tej pory tylko na świniach. Macchiarini miał go przekonać "w bardzo naukowy sposób".

Operacja początkowo miała się udać, ale w 2014 roku organizm odrzucił przeszczep i Beyene nagle zmarł. Co gorsza, jak się okazało, zmarli także dwaj inni pacjenci po operacjach przeprowadzonych w 2012 roku. Trzeci pacjent szybko znalazł się na oddziale intensywnej terapii.

W 2015 roku badacze z USA, którzy zajęli się wynikami prac Macchiariniego porównując jego publikacje ze stanem pacjentów, stwierdzili iż celowo zawyżał on pozytywne statystyki badań na zwierzętach i liniach komórkowych i dążył to testów klinicznych na ludziach aby uratować swoją karierę naukową, nawet kosztem życia pacjentów. Naukowcy zarzucili mu m.in. fałszowanie informacji o pooperacyjnym statusie pacjentów, aby zastosowane procedury wydawały się prawidłowe. Pacjenci nie byli przy tym informowani o ryzyku - tylko jeden z nich podpisał dokument o tym iż został poinformowany o stosowanych procedurach medycznych. jednak żadnemu z pacjentów nie dano możliwości przedyskutowania tychże procedur z niezależnym ekspertem, co w Szwecji jest obowiązkowe.  Co ciekawe, w każdym z przypadków transplantacji odkryto użycie innego typu materiału do wytworzenia sztucznej tchawicy, co wskazywało iż metoda była niedopracowana i conajmniej we wczesnym stadium. Dodatkowo po operacji używano leków stymulujących wzrost komórek, bez żadnej kontroli Szwedzkiej Agencji produktów Medycznych, w takim przypadku niezbędnej

Dodatkowo raport sygnowany przez byłego prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego Szwecji, Stena Heckschera, stwierdza iż władze KI były "całkowicie odpowiedzialne za transplantacje" oraz działania podjęte w związku z nimi. Instytut i szpital wykazywały bowiem badania i operacje dr Macchiariniego jako swoje sukcesy, zaś jego prace naukowe posiadały afiliację KI. Co gorsza, władze KI otrzymały informacje z Włoch, iż zablokowano tam uzyskanie tytułu profesorskiego przez dr Macchiariniego, ale ten wytłumaczył to "zawiścią kolegów" zaś Szwedzi bez sprawdzenia uwierzyli, dwukrotnie przedłużając mu kontrakt -w 2013 roku i w roku 2015 bez sprawdzenia postępów jego prac i mimo iż wokół zastosowanej przez niego metody "narastało coraz więcej znaków zapytania". Zwolniono go dopiero w marcu br. gdy skandal wokół jego badań zaczął grozić reputacji KI.

Zwolniony profesor zapowiada teraz "walkę o swoje dobre imię" przy pomocy międzynarodowej kancelarii prawnej.

Marek Wenden

INTERIA.PL

Podziel się