Jak wybrać samochód dla siebie? Poradnik kupującego

Statystyczny Polak musi pracować na nowy samochód zdecydowanie dłużej niż obywatel państw Europy Zachodniej. By uniknąć rozczarowań, wybór konkretnej marki i modelu powinien więc zostać poprzedzony skrupulatną analizą oferty rynkowej.

Na jakie kwestie zwracać szczególną uwagę przy wstępnej selekcji, zanim jeszcze zdecydujemy się odwiedzić dealerów poszczególnych marek?

Zanim zaczniemy przeglądać oferty producentów, dobrze jest nakreślić sobie wstępną listę wyposażenia, jakie miałoby się znaleźć na pokładzie naszego nowego auta. Dopiero dysponując takim spisem możemy przystąpić do analizy cen. Każdy z producentów oferuje różne poziomy i pakiety wyposażenia, może się więc okazać, że najtańsza na pierwszy rzut oka oferta, po wybraniu interesujących nas opcji, stanie się droższa niż auto bardziej renomowanej, a więc - z pozoru - droższej marki.

Reklama

Co pod maską?

Kolejną ważną kwestią jest dobór jednostki napędowej. Jeszcze kilka lat temu kierowcy zwracali uwagę głównie na pojemność (definiująca stawkę ubezpieczenia OC) i moc, która - teoretycznie - mówi nam o osiągach auta. Dziś, gdy większość producentów oferuje silniki budowane w myśl idei downsizingu, takie podejście może nas słono kosztować. Zanim więc zdecydujemy się na dobór silnika, musimy zadać sobie pytanie o kwestie dotyczące warunków eksploatacji.

Jeśli samochód przez większość czasu poruszać się będzie w mieście, na dalszy plan schodzą np. kwestie związane z liczbą przełożeń w skrzyni biegów. Pamiętajmy też, że obecność takich rozwiązań, jak chociażby turbosprężarka będzie wymagać od nas specyficznej techniki jazdy.

Z drugiej strony, jeśli często poruszamy się samochodem w trasie, nie możemy ignorować przyspieszenia do 100 km (pozwalającego określić temperament pojazdu) czy skrzyni biegów. Przykładowo, obecność "szóstki" sprawi, że w czasie szybkiej autostradowej jazdy w kabinie będzie zdecydowanie ciszej. Przy tego typu eksploatacji zyskamy również przy dystrybutorze.

Trzeba też zdawać sobie sprawę, że w codziennej eksploatacji zdecydowanie bardziej niż moc przydaje się, często pomijany przez nabywców, moment obrotowy. To właśnie ten parametr w głównej mierze decyduje o tym, czy samochód żwawo się rozpędza.

Koszty to nie tylko spalanie!

Zanim przystąpimy do analizowania danych dotyczących spalania, musimy zdawać sobie sprawę, że te podawane przez producentów często mijają się z prawdą. Cykle pomiarowe nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, głównie z tego względu, że na ich podstawie producenci określają limitowaną przez przepisy emisję spalin. Różnice między rzeczywistością, a folderem reklamowym sięgają nawet 30-40 proc. - dla własnego bezpieczeństwa radzimy więc pomnożyć wartości podawane przez fabrykę razy 1,3.

Trzeba jednak pamiętać, że zużycie paliwa to jedynie wierzchołek góry lodowej, jaką jest całość ponoszonych przez nabywcę kosztów. Z tego względu wypada też sprawdzić koszty i częstotliwość przeglądów oraz warunki gwarancji.

W tym miejscu znów czeka na nas kilka haczyków. Teoretycznie im ochrona gwarancyjna trwa dłużej, tym lepiej dla nabywcy. W rzeczywistości nie jest jednak tak łatwo. Gwarancja często limitowana jest konkretnym przebiegiem, a zapisy umowy wyłączają z niej wiele ważnych podzespołów.

Na tym etapie powinniśmy również zapoznać się z usterkowością  poszczególnych modeli. Tu, na szczęście, przychodzą z pomocą dokładne rankingi sporządzane m.in. przez TUV czy ADAC. By prawidłowo je zinterpretować musimy znać zakładany czas eksploatacji i skupić się na konkretnych grupach wiekowych. Po dokładnej analizie może się bowiem okazać, że lepiej kupić objęty dwuletnią gwarancją model uchodzący za niezawodny, niż zdecydować się na objęte czteroletnią gwarancją, auto, które z wiekiem przysparzać nam będzie coraz poważniejszych kłopotów.

Na koniec trzeba też zdawać sobie sprawę z faktu, że samochód nie będzie nas wcale kosztować tyle, ile zapłacimy u niego u dealera. Rzeczywisty koszt poznamy dopiero po jego odsprzedaży! W tym przypadku, po raz kolejny, musimy zdawać sobie sprawę z zakładanego okresu eksploatacji i sprawdzić notowania rynkowe konkretnych modeli w konkretnym wieku.

Na beztroskie pomijanie spadku wartości pozwolić możemy sobie jedynie wówczas, gdy planujemy "zajeździć" dane auto. W przeciwnym wypadku parametr ten może mieć nawet kluczowe znaczenie dla opłacalności zakupu. Cóż z tego, że ten czy inny producent zachęci nas do kupna korzystną ceną, jeśli po pięciu latach samochód wart będzie zaledwie 30 proc. sumy, jaką za niego zapłaciliśmy?


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy