Polacy chcą powrotu emigrantów zarobkowych

Piątek, 21 lipca 2017 (06:00)

Coraz większe problemy ze znalezieniem pracowników sprawiają, że pracodawcy muszą szukać ich poza granicami kraju. Jak pokazują badania Work Service, aż trzy czwarte Polaków najchętniej przyciągnęłoby na rynek pracy swoich rodaków będących na emigracji. Jedna trzecia uważa, że należy zatrudniać osoby ze Wschodu, a 3 na 10 badanych twierdzi, że Polska powinna zachęcić do przyjazdu obywateli innych krajów Unii Europejskiej. To pokazuje, że nasi rodacy są coraz bardziej świadomi niedoborów na rynku pracy i widzą potrzebę sięgnięcia po osoby z zewnątrz.

W ostatnich kilku latach rynek pracy w Polsce diametralnie się zmienił i przeszedł rewolucyjną przemianę z sytuacji niedoborów ofert do obecnych braków rąk do pracy. W świetle danych GUS, które pokazują, że już teraz blisko 120 tys. miejsc pracy jest nieobsadzonych, można się spodziewać dalszego pogłębiania się deficytów na rynku. To może odbić się nie tylko na pracodawcach, ale również na całej gospodarce, której grozi widmo braku możliwości dalszego rozwoju. Dlatego istotnym wyzwaniem, z jakim musimy się zmierzyć, jest pozyskanie dodatkowych osób, które zasilą rynek. Jak pokazują badania Work Service 73 proc. Polaków ratunku upatruje w rodakach przebywających obecnie na emigracji.

- Przyciągnięcie Polaków przebywających poza granicami nie będzie łatwe. Wciąż wielu firmom trudno bowiem konkurować pod względem poziomu wynagrodzeń z pracodawcami na Zachodzie, którzy mogą zaoferować kilka razy więcej. Większe szanse powodzenia ma dalsze zmniejszanie poziomu emigracji poprzez poprawianie sytuacji na rodzimym rynku. Ogromnym wyzwaniem będzie też demografia. Najnowsze dane ONZ pokazują, że nasza populacja kurczy się w zastraszającym tempie - pod koniec wieku będzie nas blisko dwa razy mniej niż obecnie! Jeśli nie uda nam się poprawić aktywizacji zawodowej Polaków i przyciągnąć na rynek nowych osób, to nasza gospodarka wyraźnie wyhamuje. Co ważne wielu Polaków już zdaje sobie z tego sprawę, bo jedynie 4 proc. z nich nie widzi potrzeby przyciągania dodatkowych pracowników do naszego kraju - komentuje Maciej Witucki, prezes zarządu Work Service SA.

Pracownicy ze Wschodu i UE pilnie poszukiwani

Dziś polski rynek pracy w sposób doraźny ratują przede wszystkim Ukraińcy. W opinii 32 proc. Polaków to właśnie pracowników ze Wschodu należy przyciągać do naszego kraju. I jest to rozwiązanie niezbędne dla wielu firm do wypełniania bieżących potrzeb rekrutacyjnych. Potwierdzają to dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, z których wynika, że przez pierwszych 5 miesięcy tego roku zarejestrowano niemal 735 tys. oświadczeń o zamiarze zatrudnienia Ukraińców, a więc zapotrzebowanie po stronie pracodawców było o połowę większe niż przed rokiem. Jednak długoterminowo należy rozważyć również inne kierunki imigracji. Polska może zachęcać do przyjazdu obywateli pozostałych państw Unii Europejskiej. Aż 30 proc. Polaków uważa, że to dobre rozwiązanie.

- W Polsce możemy znaleźć miejsca pracy, które mogłyby być atrakcyjne szczególnie dla młodych ludzi, którzy w swoich krajach nie mają szansy na zatrudnienie. Z majowych danych Eurostatu wynika, że w Grecji, Hiszpanii czy Włoszech występuje obecnie największe bezrobocie w całej Unii Europejskiej, odpowiednio 22,5, 17,7 i 11,3 proc. Właśnie z tych kierunków moglibyśmy przyciągnąć kadry do dynamicznie rozwijającej się w naszym kraju branży BPO, która cały czas potrzebuje tysięcy nowych pracowników. W tym sektorze poszukiwani są kandydaci posługujący się przede wszystkim językiem angielskim, więc nie powinno być to problemem dla osób z południa Europy. Oni znaleźliby u nas pracę, my przynajmniej w jednym sektorze ograniczylibyśmy niedobory kadrowe - uważa Andrzej Kubisiak, Dyrektor Zespołu Analiz Work Service SA.

Pracownicy z Azji i Bliskiego Wschodu na końcu listy

Mimo że w Polsce są obecni od lat, to jednak nasi rodacy znacznie mniej chętnie widzieliby w naszym kraju pracowników z Azji. Tylko 14 proc. osób jest zdania, że należy ich przyciągać na nasz rynek pracy. To jednak wynik lepszy niż w przypadku kandydatów z Bliskiego Wschodu (np. Syrii, Iraku i Turcji), których widziałoby u nas 8 proc. badanych.

Opr. MD

INTERIA.PL

Podziel się