Policja: Tiger Woods spał za kierownicą

Wtorek, 30 maja 2017 (18:32)

Tiger Woods spał za kierownicą i nie wiedział, gdzie się znajduje, kiedy został zatrzymany w poniedziałek, podała policja z Florydy.

Były numer jeden wśród golfistów został aresztowany pod zarzutem jazdy pod wpływem alkoholu o godzinie 7.18 w Palm Beach.

Zwolniono go o 10.50 na "własną prośbę", co oznacza, że wyraził pisemną zgodę o współpracy w przyszłym postępowaniu prawnym.

Według raportu policji, który ukazał się we wtorek, Woods był "wyjątkowo powolny, bełkotał", kiedy został obudzony przez policjanta, który znalazł go śpiącego w samochodzie na prawym pasie drogi, a silnik wciąż pracował.

Policja udostępniła też zdjęcie zrobione sportowcowi po aresztowaniu.

"Rozumiem wagę tego, co zrobiłem i biorę pełną odpowiedzialność za moje działania" - stwierdził Woods w oświadczeniu.

"Chcę przekazać opinii publicznej, że nie chodziło o alkohol. To, co się stało, było nieoczekiwaną reakcją na przepisane leki. Nie zdawałem sobie sprawy, że mieszanka leków może tak mocno na mnie wpłynąć. Chciałbym z całego serca przeprosić moją rodzinę, przyjaciół i kibiców. Oczekuję od siebie również więcej" - dodał.

41-letni zawodnik to jeden z najlepszych golfistów na świecie, w karierze wygrał 79 turniejów z cyklu PGA Tour.

Magazyn "Forbes" wyliczył, że został pierwszym miliarderem wśród sportowców.

W 2009 roku brał udział w wypadku samochodowym, co później przyczyniło się do wyjścia na jaw jego problemów rodzinnych, które były efektem licznych zdrad. Przyznał się, że jest uzależniony od seksu i poddał się terapii.

Obecnie Woods boryka się z ciągnącą się długimi latami kontuzją pleców. Niedawno przeszedł kolejną operację i wciąż nie może powrócić do gry.

Pawo

INTERIA.PL

Podziel się