Jak przetrwać Ligę Mistrzów? Poradnik dla kobiet

Poniedziałek, 5 września 2011 (19:04)

Żony i dziewczyny futbolowych maniaków przeważnie nie lubią piłki nożnej. Większość pań traktuje "kopaną" jako zło konieczne, a niektóre wręcz twierdzą, że futbol to dla nich groźna konkurencja. My na pięć minut przed startem Ligi Mistrzów mamy jednak propozycję dla pań. Może tym razem, zamiast złorzeczyć, spróbować zrozumieć pasję swojego faceta? A może nawet coś więcej - na zasadzie: "Jeśli nie możesz pokonać swojego wroga - przyłącz się do niego!".

Futbolowa alergia

"Piłkarska Liga Mistrzów" - na to hasło wiele kobiet reaguje alergicznie. Objawy tej piłkarskiej alergii są przeważnie te same: zimne dreszcze, zniechęcenie, ogólna apatia, a w ekstremalnych przypadkach nawet nagłe napady agresji. Wtorkowy bądź środowy mecz oznacza bowiem przeważnie, że ich mąż, narzeczony, chłopak, partner spędzi czas nie w towarzystwie ukochanej, lecz na kanapie przed telewizorem, bądź z kumplami w knajpie. Wtedy od razu wiesz, że nie masz co liczyć na kolację przy świecach, wspólny wypad na zakupy, czy nawet komedię romantyczną na DVD. Tego wieczora ważniejszy od ciebie jest Mateusz Borek/Bożydar Iwanow/Roman Kołtoń/Grzegorz Kalinowski (niepotrzebne skreślić) komentujący na żywo zmagania herosów boisk. Oczywiście ty nazwiesz to bezładną bieganiną kopaniną dwudziestu dwóch panów uganiających się za piłką, ale to nie zmienia faktu, że w starciu z futbolem przegrywasz 0-1.

Jeśli jednak jesteś utalentowaną zawodniczką, nie boisz się ciężkiego treningu i jesteś gotowa do poświęceń, możesz zmienić losy meczu i wygrać mecz, albo przynajmniej go zremisować. Mamy dla ciebie poradnik, jak przetrwać Ligę Mistrzów. Stosując się do naszych nietypowych rad masz szansę polubić piłkarskie zmagania najlepszych drużyn Europy, a dla swojego faceta stać się kobietą, o jakiej nawet nie marzył...

Co chciałybyście wiedzieć o futbolu, ale wstydzicie się zapytać

Na początek drogie panie garść pożytecznych rad, czyli co musicie wiedzieć o piłce nożnej, zanim w ogóle pomyślicie o oglądaniu jakichkolwiek meczów (nie "meczy", bo meczy to koza na pastwisku). Po pierwsze - mecz składa się z dwóch połów po 45 minut każda. W sumie jest to 90 minut. Połowy przedzielone są piętnastominutową przerwą. Trenerzy wykorzystują ją aby ochrzanić swoich zawodników, kibice najczęściej zamawiają w tym czasie kolejne piwo (w barze, bo na stadionach w Polsce jest zakazane). Co ważne - w przerwie drużyny zamieniają się połowami, czyli innymi słowy atakują inną bramkę niż w pierwszych 45 minutach.

Na boisku mamy 22 piłkarzy, po 11 w każdej drużynie. Porządku i przestrzegania zasad pilnuje trzech sędziów. Jeden z gwizdkiem (arbiter główny) i dwóch asystentów z chorągiewkami (liniowi biegający po bokach boiska). To, że piłkarze atakują bramkę przeciwnika, a ich celem jest nastrzelanie rywalom jak największej ilości goli jest chyba jasne jak słońce. Jeśli gole padną, zmienia się wynik meczu - przeważnie widoczny jest on w górnym rogu ekranu telewizora, tuż obok aktualnego czasu trwania piłkarskiego pojedynku.

Wspomniani wcześniej sędziowie czasem rozdają piłkarzom kartki. Są one żółte, bądź czerwone. Ten pierwszy kolor oznacza ostrzeżenie, drugi zaś wykluczenie. Piłkarz otrzymujący "czerwień" jest usuwany z boiska i musi udać się do szatni. Kartkę dowolnego koloru można otrzymać za boiskowe przewinienie. Faul, kłótnię z arbitrem, kopnięcie piłki w momencie przerwania gry przez arbitra, czy też nawet - o zgrozo - za nietypowo okazywaną radość po strzelonym golu (np. ściągnięcie koszulki).

Na koniec przejdźmy do najtrudniejszej kwestii - spalonego. Powiedzieć, że "zawodnik jest na pozycji spalonej, jeżeli w momencie podania do niego piłki, znajduje się bliżej linii końcowej boiska (połowy przeciwników) niż piłka i przedostatni zawodnik drużyny broniącej, o ile nie znajduje się na własnej połowie boiska", to tak jakby cytować Koran w oryginale. W kwestii spalonego pozostaniemy wyrozumiali i oszczędzimy tłumaczeń. Jeśli za wszelką cenę będziecie chcieli wiedzieć, o co tak naprawdę chodzi z tym spalonym obejrzycie filmik poniżej:

Prestiż, sława i pieniądze

Gdy już piłkarskie ABC mamy już za sobą, czas pomówić o esencji futbolu - Lidze Mistrzów, czyli rywalizacji najlepszych klubowych drużyn piłkarskich Europy. 32 ekipy walczą o to, aby w maju wystąpić w wielkim finale na londyńskim stadionie Wembley, zwyciężyć i zgarnąć miliony euro od UEFA oraz niezwykle hojnych sponsorów. Wyobraźcie sobie drogie panie, że za ubiegłoroczną Ligę Mistrzów UEFA wypłaciła uczestnikom aż 750 mln euro, z czego najwięcej "zgarnął" zwycięzca - Inter Mediolan (48,8 mln euro).

Dlaczego warto spędzać z tą ligą jesienne, zimowe i wiosenne wieczory? Po pierwsze dlatego, że chcesz pokazać swojemu facetowi, że kobiety - wbrew krzywdzącym szowinistycznym stereotypom - świetnie znają się na piłce; po drugie: nie chcesz na siłę wynajdować sobie zajęć zastępczych, a po trzecie: w głębi duszy wierzysz przecież, że w świecie futbolu możesz znaleźć coś dla siebie.

Liga Mistrzów to najbardziej prestiżowe rozgrywki w piłkarskim świecie. To splendor, sława i wielkie pieniądze, to w końcu dziesiątki wysportowanych (setki? tysiące? - kwestia gustu) przystojniaków biegających po boiskach Europy, na których możesz zawiesić oko i którym możesz kibicować.

W przeciwieństwie do meczów piłkarskiej Ekstraklasy, przy Lidze Mistrzów warto wytrwać do 90. minuty. Często zdarza się bowiem, że po zakończeniu spotkania ma miejsce ciekawy rytuał - piłkarze wymieniają się koszulkami. Dla pań to szansa na stwierdzenie, który piłkarz ma lepiej wyrzeźbioną klatę, a którym przydałoby się jeszcze spędzić trochę czasu na klubowej siłowni, zanim w ogóle zapragną wymieniać się trykotami z przeciwnikami.

Jeśli chodzi o futbolowych przystojniaków, to w Lidze Mistrzów jest ich na pęczki. Można wybierać i przebierać do woli. Po konsultacjach ze specjalistkami od męskiej urody możemy z czystym sercem "polecić" Waszej uwadze takie nazwiska jak Cristiano Ronaldo, Kaka, Djibril Cisse, David Villa, Zlatan Ibrahimović, Luca Toni, Pato, Gennaro Gattuso, Wesley Sneijder, Victor Valdes, Claudio Pizzarro, Raul, Yoan Gourcuff czy też Francesco Totti. Wyrazistych i charyzmatycznych piłkarskich herosów nie brakuje, więc z łatwością znajdziecie wśród nich takiego, który przypadnie wam do gustu...

Przez Ligę Mistrzów do serca



Pamiętając o tym, że do oglądania meczów w towarzystwie swojego faceta dopiero się przyzwyczajacie, polecamy na początek połączyć piłkarską ucztę z innymi małymi przyjemnościami. Na przykład przyprawić wieczór z Ligą Mistrzów ulubionym daniem, bądź napojem. Nieważne, czy są to prażynki ziemniaczane z tokajem, sushi z colą, czy też zwykła jajecznica. Zadbajcie po prostu o to, żeby futbol dobrze wam się kojarzył, a na kolejne mecze już podświadomie czekać będziecie z niecierpliwością.

Zanim zabrzmi tradycyjny hymn Ligi Mistrzów, a sędzia rozpocznie mecz można spróbować zabawić się w typowanie wyniku, albo założyć się kto wygra. Jeśli nie kibicujecie tej samej drużynie - ubierzcie koszulki swoich ulubieńców, a po meczu umówcie się na ich wymianę. Wszelka inwencja oraz interakcja dozwolona, a nawet wskazana. To tylko doda emocji piłkarskiemu wieczorowi we dwoje.

Czy są jakieś przeciwwskazania? Raczej nie polecamy używania w zamkniętych pomieszczeniach wuwuzeli, czyli afrykańskich trąb znanych z mundialu w RPA. Odradzamy także - ze względów bezpieczeństwa - pirotechnikę. Wszelkie petardy, race i świece dymne lepiej zachować na świętowanie nadejścia nowego roku.

INTERIA.PL

Podziel się