Szczęsny narozrabiał. Teraz przeprasza za "gwałciciela"
Wtorek, 10 stycznia 2012 (20:39)
Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Do znanego od lat z kontrowersyjnych wypowiedzi i "niewyparzonej gęby" Macieja Szczęsnego, dołączył jego syn Wojciech. Narobił on sporo zamieszania zamieszczając komentarz pod zdjęciem kolegi na serwisie społecznościowym "Twitter".
21-letni polski golkiper wykazał się specyficznym poczuciem humoru, niewybrednie kwitując zdjęcie zamieszczone przez Aarona Ramseya na "Twitterze".
"Nie chcę być niegrzeczny kolego, ale na tym zdjęciu wyglądasz jak gwałciciel!" - wypalił Szczęsny w reakcji na fotografię Ramseya ubranego w strój do gry w golfa.
Nie czekając na odpowiedź, dodał także: "Wygląd gwałciciela/pedofila to niezbyt dobra rzecz".
Gdy Ramsey odczytał wpisy polskiego golkipera, odpowiedział "Zazdrość też nie jest dobrą rzeczą" i tym samym zakończył dyskusję, choć Wojtek próbował prowokować kolegę pisząc coś o "fashion sense", czyli dobrym guście w dobiorze ubioru.
Sprawa oczywiście miała swój dalszy ciąg. Szczęsny szybko zdał sobie sprawę z zamieszania, które narobił i przeprosił Walijczyka oraz wszystkich kibiców, których zbulwersował niegrzeczny żart.
"Przepraszam wszystkich, którzy mogli czuć się urażeni moimi poprzednimi wpisami. Wiem, że są rzeczy z których nie powinno się żartować, a ja przekroczyłem pewną granicę. Bardzo mi przykro" - napisał Szczęsny.
Przeprosiny przeprosinami, ale niektórych internautów śledzących wpisy Polaka zaszokowało to, co ujrzeli. "Myślę, że kopiesz sobie twitterowy grób stary" - napisał jeden z kibiców. "Im prędzej Wenger zabroni ci korzystać z Twittera, tym lepiej" - dodał inny.
Francuski menedżer Arsenalu z pewnością dowiedział się o całej sprawie i Szczęsny może spodziewać się reprymendy. Ostatnio ze swojej twitterowej aktywności gęsto tłumaczyć się musiał Jack Wilshere, który "na dywaniku" u Wengera wyjaśniał swoje internetowe komentarze.