Sędzia-oszust podszył się pod kolegę
Poniedziałek, 16 stycznia 2012 (11:38)
Bułgarski sędzia piłkarski, Łuczezar Jonow poprowadził sparing Werderu Brema z AZ Alkmaar (2:1), mimo że jest zdyskwalifikowany przez miejscową federację. Okazało się, że... podszył się pod kolegę.
Telewizja BNT ujawniła, że Jonow użył nazwiska innego arbitra z tego kraju - Rajczo Rajczewa i tylko dlatego poprowadził niemiecko-holenderską konfrontację.
Spotkanie odbyło się w środę, 11 stycznia w tureckiej miejscowości Belek. Media podkreśliły, że pochodzący z Płowdiw Jonow bez powodu przedłużył grę o 10 minut.
"Na stronach obu klubów czytałem relację z meczu. Arbiter podyktował kontrowersyjny rzut karny oraz wolny w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry" - przyznał przewodniczący komisji sędziowskiej Bułgarskiej Unii Piłkarskiej (BFU) Kostadin Kostadinow.
Zarówno Werder, jak i AZ Alkmaar poinformowały w opisach ze sparingu, że sędzią głównym tego meczu był Rajczew. Opublikowały zdjęcia, które przedstawiają jednak Jonowa.
Jonow i jego asystenci Petar Tarułow oraz Emil Mitew (w tym składzie sędziowali w Belek) zostali wcześniej dożywotnio zawieszeni, bowiem w 2011 roku prowadzili spotkania w Ameryce Południowej bez powiadomienia i zgody BFU.
W środowym spotkaniu w Belek, w barwach Werderu, zagrał obrońca reprezentacji Polski Sebastian Boenisch. To był jego pierwszy występ po 14 miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją kolana.