Howard Webb sympatykiem Manchesteru United

Poniedziałek, 6 lutego 2012 (13:13)

Fotomontaż Howarda Webba ubranego w koszulce Manchesteru United i podpis „dwunasty zawodnik drużyny Sir Alexa Fergusona” – to najbardziej lapidarny komentarz do niedzielnego hitu, który odbył się na Stamford Bridge.

Słynny angielski arbiter nie ma łatwego życia. Uchodzący za jednego z najlepszych sędziów na świecie bardzo często wyznaczany jest do prowadzenia najbardziej prestiżowych spotkań. Nic więc dziwnego, że często staje się pożywką dla dziennikarzy. Tym razem Webb znalazł się na celowniku mediów po tym, jak podyktował dwa bardzo kontrowersyjne rzuty karne dla "Czerwonych Diabłów".

- Szczególnie druga jedenastka była bardzo, bardzo wątpliwa - przyznał po meczu Andre Villas-Boas. Menedżer Chelsea może mieć jednak pretensje tylko i wyłącznie do siebie i swoich podopiecznych. Roztrwonić trzybramkową zaliczkę to wyczyn, który świadczy o zupełnym zaniechaniu dyscypliny taktycznej. Zawodnicy "The Blues" zamiast pilnować przewagi, pozwolili sobie na otwartą grę z mistrzami Anglii i zapłacili za to wysoką cenę.

Niemniej jednak o Howardzie Webbie na Wyspach będzie mówić się jeszcze długo. Angielski sędzia po raz kolejny pomógł drużynie prowadzonej przez Fergusona wywalczyć korzystny rezultat. Czyżby łysogłowy arbiter prywatnie był sympatykiem zespołu z Old Trafford? Tak przynajmniej twierdzi Ryan Babel (były piłkarz FC Liverpool), który trzynaście miesięcy temu opublikował na "Twitterze" zdjęcie Webba w czerwonym trykocie. Teraz historia zatoczyła koło. Na portalach społecznościowych fotka z wizerunkiem aktora niedzielnego spotkania powielana jest masowo.

INTERIA.PL

Podziel się