Porównanie cen za wywóz śmieci w Polsce i w Niemczech
Niemcy obok Danii, Belgii, Austrii, Szwecji oraz Holandii to przykład państwa posiadającego modelowy system recyklingu odpadów. Wchodząca właśnie u nas w życie tzw. "ustawa śmieciowa" bazuje m.in. na bogatych doświadczeniach tego kraju. Czy po jej wprowadzeniu możemy spodziewać się w Polsce przysłowiowego "niemieckiego porządku", czy raczej tylko "niemieckich cen" za wywóz naszych odpadów?
Do końca grudnia 2012 roku wszystkie gminy w Polsce miały obowiązek ustalenia sposobu obliczania i wysokości opłat za wywóz śmieci na swoim obszarze. Jednak nie wszystkie to uczyniły. Największe miasta tj. Warszawa, Gdańsk, Kraków wstrzymały się z decyzją, gdyż czekały na nowelizację ustawy, która miała miejsce w styczniu 2013 roku. Umożliwiła ona gminom zróżnicowanie sposobów naliczania opłat w ich poszczególnych częściach, a nawet uzależnienie ich od typu zabudowy, np. inne stawki mogą obowiązywać dla domów jednorodzinnych, a inne dla wielorodzinnych bloków. Podobnie na obszarze z dobrze rozbudowaną siecią wodociągową można zastosować stawkę według zużycia wody, natomiast na pozostałym terenie według innej metody.
Porównanie wysokości opłat ustalonych przez rady największych polskich miast pokazuje nie tylko ogromne różnice między poszczególnymi miastami, ale również wewnątrz nich samych.
- Niestety z zestawienia opłat ponoszonych przez niemieckich konsumentów za wywóz śmieci i opłat ustalonych przez polskie miasta można wywnioskować, że są one w wielu przypadkach zbliżone. Szkoda, że nie można równie "pozytywnie" porównać naszych zarobków. Można przypuszczać, że polskie samorządy na wyrost ustaliły tak wysokie stawki i w przyszłości, po przetestowaniu nowego systemu i przeprowadzeniu przetargów, będą one sukcesywnie obniżane. Pamiętajmy bowiem, że ewentualnych nadwyżek z tytułu odbioru i utylizacji odpadów gmina nie może spożytkować na inny cel - podsumowuje Mariusz Karpiński.
- Analizując dotychczasowe doświadczenia miast z deklaracjami śmieciowymi sprawniej radzą sobie gminy, które uzależniły wysokość opłat od metrażu albo zużycia wody. Okazało się, że deklaracje wskazują na nagłe i niezrozumiałe zmniejszenie liczby mieszkańców, lub wręcz celowe zaniżanie liczby lokatorów. Przykładowo z informacji prezesów spółdzielni mieszkaniowej wynika, że po pierwszych deklaracjach Warszawę zamieszkuje tylko 600 tys. mieszkańców - dodaje Iwona Poleszak-Kuzdro, specjalista ds. handlowych w dziale Techniki Ochrony Środowiska HSM Polska Sp. z o.o.