Nie wiedzieli, co to Internet...

Kubańskie władze obiecały społeczeństwu otwarcie się na świat – i słowa dotrzymały, ale tylko częściowo. Na wyspie – która pozostaje jednym z ostatnich bastionów komunizmu na świecie – pojawiły się państwowe kafejki internetowe. Można w nich surfować nie tylko po serwisach krajowych, ale także przeglądać strony zagraniczne. Dla wielu Kubańczyków to prawdziwa rewolucja, jeśli chodzi o ich życie codzienne. Niestety, za korzystanie z Internetu w tych punktach trzeba słono płacić. Średnia płaca na Kubie to obecnie równowartość około 20 dolarów, a za godzinę surfowania po zagranicznych serwisach trzeba zapłacić... 4,5 dolara.
Dodano: Piątek, 7 czerwca 2013 (03:32)
Źródło: INTERIA.TV AFP
Podziel się