Rosyjscy oligarchowie pod opieką Putina
Despota w przebraniu demokraty - tak odbierany jest Władimir Putin na Zachodzie. Ale w Rosji wielu ludzi darzy go wielką sympatią. Problemu z Putinem nie mają także rosyjscy oligarchowie, cieszący się szczególnymi przywilejami. Jednym z nich jest Uzbek Maks Ibragimow, przez rosyjską prasę okrzyknięty „królem kanap”. To potentat na rynku meblowym i jeden z najbogatszych ludzi w Rosji.
Ibragimow ma u Władimira Putina specjalne względy. Dzięki specjalnemu pozwoleniu od prezydenta, jego firma zbudowała dla katedry w Kaliningradzie kopię zabytkowych organów. W rewanżu oligarcha przekazał pokaźną sumę na odbudowę kościelnej biblioteki, w której niegdyś przez kilkadziesiąt lat pracował Immanuel Kant. Fabrykant wyposażył też rządowe samoloty, którymi Putin podróżuje po Rosji. Pytany o wojnę na Ukrainie, odpowiada, że doniesienia z frontu to propaganda. Nie jest też za zwiększaniem swobód demokratycznych w kraju.
Uzbecki bogacz mieszka w centrum Kaliningradu, w pałacyku przypominającym budowle z „Księgi tysiąca i jednej nocy”. Najważniejsze osoby w jego życiu to żona i dwójka dzieci. Sen z powiek spędza jednak Maksowi możliwe zaostrzenie kryzysu ukraińskiego. – Wszędzie zapanował chaos. Jeśli coś podobnego wydarzy się u nas, to my, bogaci, będziemy pierwszymi ofiarami. Staniemy się żywymi tarczami strzelniczymi – mówi oligarcha.
Dla rosyjskich bogaczy Władimir Putin jest kimś więcej niż politycznym przywódcą. To ich dobroczyńca i protektor, gwarantujący bezpieczeństwo ich fortun. Nic dziwnego, że oligarchowie stoją za nim murem...