“Trolle Putina”. Szerzą prokremlowską propagandę za pieniądze
To nietypowa linia produkcyjna, działająca 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu. W tym biurze pod Sankt Petersburgiem non-stop pracują „trolle Putina” – osoby zatrudnione w celu siania prokremlowskiej propagandy na forach i portalach społecznościowych. Za swoją pracę otrzymują niemałe wynagrodzenie, które, szczególnie dla młodych ludzi, jest sporym wabikiem. I tylko nieliczni, jak Ludmiła Sawczuk, decydują się na odejście – kiedy już zorientują się, że poziom kłamstw, które każe im się serwować, przekracza wszelkie granice.
Fabryki trolli stały się przedmiotem kilku dziennikarskich śledztw. Jedno z nich przeprowadziła „Nowaja Gazieta”, jedno z ostatnich niezależnych mediów w Rosji. - Dwaj główni bohaterowie preparowanych pozytywnych komentarzy to prezydent Władimir Putin i minister obrony Siergiej Szojgu – wyjaśnia dziennikarka tej gazety, Diana Kaczatrajan. - Do najpopularniejszych wątków należy natomiast krytykowanie poczynań ukraińskiego rządu i, dla odmiany, wychwalanie krajowej i zagranicznej polityki Kremla.
Propagandowa wojna przybiera wyjątkowo duże rozmiary na wschodzie Ukrainy, gdzie również aktywnie działają opłacani przez Kreml dziennikarze. Na sprzeciw nie ma miejsca. Oponentów zmusza się do odejścia. - Kłamstwa są produkowane na masową skalę, w sposób wręcz przemysłowy. Prasa w moim kraju przypomina niemiecką prasę w latach 30-tych – mówi pragnący zachować anonimowość dziennikarz, który musiał zrezygnować z pracy, ponieważ nie chciał uczestniczyć w przemyśle dezinformacji.
Dodano:
Wtorek, 28 kwietnia 2015 (13:38)
Źródło:
INTERIA.TV -
AFP