Belka o inflacji: Będzie jeszcze gorzej
„Dosyć regularne te ostateczne wyniki inflacji są nieco gorsze niż tzw. sygnalna informacja, co oznacza, że nacisk inflacyjny jest ciągły” – tak nowe dane GUS dot. inflacji komentował w Rozmowie w południe w RMF FM były premier i były prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka. „Będzie jeszcze gorzej” – dodał, jednak odmówił szacowania, ile wskaźnik może w przyszłości wynieść.
Dodał, że do spadku inflacji w tym roku konieczne byłoby uspokojenie się sytuacji międzynarodowej. "Jeżeli ustabilizuje się sytuacja w Ukrainie, skończy się wojna i nastąpi dobre ożywienie rynków surowcowych to będziemy mieć mniej inflacji importowanej. Równie ważna jest sytuacja na rynku żywnościowym, bo Rosja i Ukraina są to dwaj najwięksi na świecie eksporterzy pszenicy" - mówił poseł Parlamentu Europejskiego.
„Inflacja wojenna dopiero do nas przyjdzie, czy może przychodzi do nas przed świętami, ale ona nie jest jeszcze ujęta we wskaźniku GUS-owskim. To, co mamy w tej chwili to jest inflacja w połowie własnego chowu, właśnie przez nieodpowiedzialną politykę budżetową i niewłaściwą politykę pieniężną, a w połowie to jest inflacja importowana wynikająca ze zwariowanych cen na surowce energetyczne” – mówił w internetowej części rozmowy w południe w RMF FM prof. Marek Belka, europoseł i były szef NBP.
Jego zdaniem inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała pewne „rozdygotanie rynków gazu i ropy”: „Za wojnę, za inflację wojenną dopiero w tej chwili zapłacimy. Putin będzie odpowiadał za inflację dopiero teraz, przed świętami” – mówił prof. Belka.
Co zrobić, aby inflacja zaczęła spadać? „Na pewno trzeba będzie kontynuować podwyżki stóp ale ja bym już teraz w umiarkowanym tempie to robił” – tłumaczył były prezes Narodowego Banku Polskiego. „Po drugie trzeba czynić wszystko, aby złoty był mocniejszy ale przede wszystkim rząd powinien skończyć z tym festiwalem wydatków, dosypywania pieniędzy bo to jest tylko proinflacyjne. To nie jest działanie antyinflacyjne. To jest samobójcza polityka” –
Dodał, że do spadku inflacji w tym roku konieczne byłoby uspokojenie się sytuacji międzynarodowej. "Jeżeli ustabilizuje się sytuacja w Ukrainie, skończy się wojna i nastąpi dobre ożywienie rynków surowcowych to będziemy mieć mniej inflacji importowanej. Równie ważna jest sytuacja na rynku żywnościowym, bo Rosja i Ukraina są to dwaj najwięksi na świecie eksporterzy pszenicy" - mówił poseł Parlamentu Europejskiego.
„Inflacja wojenna dopiero do nas przyjdzie, czy może przychodzi do nas przed świętami, ale ona nie jest jeszcze ujęta we wskaźniku GUS-owskim. To, co mamy w tej chwili to jest inflacja w połowie własnego chowu, właśnie przez nieodpowiedzialną politykę budżetową i niewłaściwą politykę pieniężną, a w połowie to jest inflacja importowana wynikająca ze zwariowanych cen na surowce energetyczne” – mówił w internetowej części rozmowy w południe w RMF FM prof. Marek Belka, europoseł i były szef NBP.
Jego zdaniem inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała pewne „rozdygotanie rynków gazu i ropy”: „Za wojnę, za inflację wojenną dopiero w tej chwili zapłacimy. Putin będzie odpowiadał za inflację dopiero teraz, przed świętami” – mówił prof. Belka.
Co zrobić, aby inflacja zaczęła spadać? „Na pewno trzeba będzie kontynuować podwyżki stóp ale ja bym już teraz w umiarkowanym tempie to robił” – tłumaczył były prezes Narodowego Banku Polskiego. „Po drugie trzeba czynić wszystko, aby złoty był mocniejszy ale przede wszystkim rząd powinien skończyć z tym festiwalem wydatków, dosypywania pieniędzy bo to jest tylko proinflacyjne. To nie jest działanie antyinflacyjne. To jest samobójcza polityka” –
Dodano:
Piątek, 15 kwietnia 2022 (14:12)
Źródło:
RMF FM -