Łotwa: Wciąż żywa pamięć o sowieckich zbrodniach
Od wielu miesięcy Łotysze żyją w strachu. Kiedy Rosjanie wkraczali w 2008 r. do Gruzji i w tym roku na Ukrainę, tłumaczyli to "ochroną interesów rosyjskojęzycznej mniejszości". Taka mniejszość żyje też na Łotwie, co rodzi obawy, że Kreml nabierze ochoty na kolejną interwencję. Tymczasem Łotysze aż za dobrze pamiętają, co działo się z ich krajem, kiedy "gościł" u nich potężny sąsiad ze wschodu...
Agresywne poczynania Rosji wobec sąsiadów obudziły wspomnienia strasznych doświadczeń, które stały się udziałem łotewskiego narodu podczas II wojny światowej. Po rozpoczęciu okupacji Łotwy, Sowieci przystąpili do masowych deportacji ludności cywilnej. Pamiętnej nocy 14 czerwca 1941 r. do wagonów towarowych wepchnięto 15 tysięcy ludzi, w tym blisko 2,5 tysiąca dzieci. Ponad połowa osób z tego transportu nie przeżyła tej podróży.
Wkrótce w Rydze powstało więzienie KGB, w którym dopuszczano się najstraszniejszych zbrodni. W celach przeznaczonych dla 4 osób stłaczano kilkudziesięciu więźniów, którym nie pozwalano nawet na chwilę zmrużyć oka. "Opornych" zamykano w betonowych klatkach, gdzie torturowano ich za pomocą uporczywych hałasów. W więzieniu znajdowało się też pomieszczenie, w którym dokonywano brutalnych egzekucji na wrogach Związku Radzieckiego.
- Proszę Europę, by nie ulegała złudzeniu, że agresywne działania Rosji jej nie dotyczą, że to tylko problem sąsiadów Putina. Właśnie takie złudzenia doprowadziły do wybuchu pierwszej i drugiej wojny światowej - mówi Vaira Viķe-Freiberga, była prezydent Łotwy.
Dodano:
Czwartek, 20 listopada 2014 (09:42)
Źródło:
NATOChannel -
Interia.tv