Węgry. Ofiary gwałtów pod pręgierzem
Na Węgrzech ofiary gwałtu nie tylko nie mogą liczyć na wsparcie policji, ale są wręcz dyskryminowane! Livia została zgwałcona 2 lata temu przez swojego byłego przyjaciela. Nie zgłosiła jednak tego faktu organom ścigania. Jak mówi, nic by to nie dało. – Nie uwierzyliby mi i nic by w tej sprawie nie zrobili.
Zdanie Livii podziela wiele kobiet – i nie bez powodów. Na Węgrzech wyjaśniane są tylko nieliczne przypadki gwałtów. Do więzienia trafia znikomy odsetek sprawców. Społeczeństwo jest oburzone – a oliwy do ognia dolał jeszcze filmik opublikowany przez węgierską policję. Przedstawia on kobiety jako współwinne gwałtów. Retoryka jest prosta: to kobiety robią się na bóstwo, ubierają seksownie, piją alkohol, a to pobudza mężczyzn… Materiał wywołał protesty różnych środowisk. Opozycja oskarżyła policję, że z ofiar uczyniła sprawczynie.
Pod rządami konserwatystów na Węgrzech odżyły szowinistyczne stereotypy – tak uważają dziś nie tylko feministki. Posłowie partii rządzącej znani są z wygłaszania takich poglądów jak ten, że „kobiety powinny powrócić do tradycyjnych ról i wychowywać dzieci, najlepiej trójkę, czwórkę lub piątkę”. W kraju rośnie liczba przypadków przemocy seksualnej. Co piąta Węgierka pada dziś ofiarą gwałtu. Ze swym cierpieniem ofiary pozostają same.