Pełczyńska-Nałęcz: Rosja się stacza, zarówno technologicznie, jak i ekonomicznie
"Rosjanie chcą zmobilizować dużo osób. Problem nie jest jednak w ilości, tylko w zdolności do wytrenowania tych ludzi i wysłania ich na front w jakimkolwiek innym formacie, niż mięso armatnie" - tak ogłoszoną w Rosji częściową mobilizację skomentowała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Moskwie i dyrektor Instytutu Strategie 2050.
„Rosja to jest taki militarny paratotalitaryzm. Bo jednak to nie jest tak, że to państwo już jest w każdym ździebełku życia ludzkiego. Do momentu mobilizacji polityka władz była właściwie taka odsuwająca większość społeczeństwa od polityki. Propaganda mówiła: my tu sobie toczymy jakąś specjalną operację, a wy tu sobie żyjecie jakby nigdy nic. W momencie ogłoszenia mobilizacji to się zmieniło. Ta wojna wkroczyła do domów. Dziś ludzie dostają wezwania, mężowie, ojcowie, synowie i już dziś trafiają we wszystkich regionach Federacji Rosyjskiej do poboru” – mówiła w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Moskwie i dyrektorka Instytutu Strategie 2050.
Była ambasador Polski w Moskwie przytaczała ostatnie badania rosyjskiej opinii publicznej: „48 proc. powiedziało, że jest przeciwko mobilizacji. Te badania, wiadomo, one są obarczone błędem. 22 proc. było za. Wiemy, że bardzo dużo Rosjan wyjeżdża, głównie mężczyzn, są korki niesamowite właściwie wszędzie, i na granicy republiki Burackiej i Mongolii. Czyli we wszystkich możliwych kierunkach. Przez Osetię do Gruzji, wszystkie bilety samolotowe wykupione” – mówła Pełczyńska-Nałęcz. „Tak więc widać, że jest naprawdę całkiem sporo Rosjan, którzy absolutnie nie chcą iść do armii. Ale to jest liczny ciągle naród, tak więc zostanie ciągle wystarczająco wielu niestety, których będzie można do tego poboru wziąć. Oczywiście zdecydowana większość nie chce mobilizacji, i nie chce iść na wojnę. Rosjanie na kanapie, przed telewizorem byli gotowi walczyć, ale na froncie w zdecydowanej większości ni
„Rosja to jest taki militarny paratotalitaryzm. Bo jednak to nie jest tak, że to państwo już jest w każdym ździebełku życia ludzkiego. Do momentu mobilizacji polityka władz była właściwie taka odsuwająca większość społeczeństwa od polityki. Propaganda mówiła: my tu sobie toczymy jakąś specjalną operację, a wy tu sobie żyjecie jakby nigdy nic. W momencie ogłoszenia mobilizacji to się zmieniło. Ta wojna wkroczyła do domów. Dziś ludzie dostają wezwania, mężowie, ojcowie, synowie i już dziś trafiają we wszystkich regionach Federacji Rosyjskiej do poboru” – mówiła w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Moskwie i dyrektorka Instytutu Strategie 2050.
Była ambasador Polski w Moskwie przytaczała ostatnie badania rosyjskiej opinii publicznej: „48 proc. powiedziało, że jest przeciwko mobilizacji. Te badania, wiadomo, one są obarczone błędem. 22 proc. było za. Wiemy, że bardzo dużo Rosjan wyjeżdża, głównie mężczyzn, są korki niesamowite właściwie wszędzie, i na granicy republiki Burackiej i Mongolii. Czyli we wszystkich możliwych kierunkach. Przez Osetię do Gruzji, wszystkie bilety samolotowe wykupione” – mówła Pełczyńska-Nałęcz. „Tak więc widać, że jest naprawdę całkiem sporo Rosjan, którzy absolutnie nie chcą iść do armii. Ale to jest liczny ciągle naród, tak więc zostanie ciągle wystarczająco wielu niestety, których będzie można do tego poboru wziąć. Oczywiście zdecydowana większość nie chce mobilizacji, i nie chce iść na wojnę. Rosjanie na kanapie, przed telewizorem byli gotowi walczyć, ale na froncie w zdecydowanej większości ni
Dodano:
Piątek, 23 września 2022 (21:43)
Źródło:
RMF FM -