Geniusz z Krakowa zachwyca świat!

Środa, 16 września 2015 (13:09)

Pasja, niewyobrażalny talent i inspiracja czerpana prosto z życia – to przepis na geniusz Jakuba Różalskiego, ilustratora i artysty koncepcyjnego. W swoich dziełach zawiera chwile ważne, historyczne, ulotne, a obok jego obrazów nie da się przejść obojętnie. Talentem 34-latka z Krakowa zachwyca się cały świat.


Artysta pracuje na płótnie, jednak od kilku lat tworzy też cyfrowo. W swoich dziełach nawiązuje do okresu wojen z historii Polski, a jego ulubiony niedźwiedź Wojtek pojawia się niemal na każdej pracy. O swojej twórczości, technikach, ulubionych obrazach i propozycjach współpracy z Hollywood artysta opowiedział w rozmowie z Interia.tv.

Magda Falińska, Interia: Kiedy zorientował się pan, że ma ogromny talent?

Jakub Różalski: - Rysunkiem i malarstwem zajmuję się od dziecka. Odkąd pamiętam, zawsze była to moja największa pasja i ulubiony sposób na spędzanie wolnego czasu. Tak się szczęśliwie ułożyło, że wraz z wiekiem pasja przerodziła się w pracę. Zawodowo robię to już prawie 15 lat.

Prace pana autorstwa obfitują w sceny z historii Polski. Właśnie to jest główną inspiracją do powstawania dzieł?

- Najbardziej zawsze inspirowała mnie historia, która jest moją wielką pasją, ale również książka, film, codzienne życie. Inspiracje można znaleźć we wszystkim.

Z tak samo różnorodnych technik pan korzysta?

- Od kilku lat tworzę głównie - chociaż nie tylko - cyfrowo. Znacznie przyspiesza to pracę. Natomiast nie ma dla mnie różnicy w jakiej technice maluję, to jedynie narzędzie. Staram się, by moje prace cyfrowe, pod względem technicznym i stylistycznym, nie różniły się od tych malowanych na płótnie.

Perfekcyjnie to panu wychodzi.

- Bardzo mi miło, wiele osób nie widzi różnicy, więc chyba coś w tym jest. Używam tabletu graficznego lub, jeśli mam specjalne zamówienie, farb olejnych lub akryli.

Jak długo trzeba czekać na nowe dzieło?

- Naprawdę ciężko powiedzieć. Ja pracuję dość szybko, zazwyczaj zaczynam pracę dopiero wtedy, gdy mam już w głowie gotowy pomysł, kompozycję i wstępny obraz tego, co chcę pokazać i jaką historię opowiedzieć. Potem zostaje to jedynie przelać na ekran monitora lub płótno. Czasami jest to kilka godzin, czasem dni, bywa, że tygodni. Nie ma reguły.

Ulubiony obraz to...?

- Mam kilka, chociaż zmienia się to proporcjonalnie do czasu, jaki minął od momentu jego stworzenia (śmiech)... Wciąż bardzo lubię "1920 - into the wild" - pierwsza praca z niedźwiedziem Wojtkiem. Myślę, że jedną z moich ulubionych jest też teraz "1410", bo - jako człowiekowi wychowanemu na Sienkiewiczu i "Krzyżakach" - od dawna ten temat chodził mi po głowie.

Pana dziełami zachwyca się nie tylko Polska.

- Tak, bez przerwy mam propozycje z zagranicy. Bywa, że są to bardzo poważne oferty. Ostatnim zleceniem, jakiego się podjąłem, i z jakiego jestem dumny, była praca nad nową ekranizacją King Konga - "Skull Island" w reżyserii Jordana vod Robertsona.

Na dłuższą metę widzi się pan przy takich produkcjach?

- Generalnie zdecydowałem się podążać inną drogą, skupiam się na realizacji własnych projektów i pomysłów. Myślę, i mam taką nadzieję, że etap pracy nad cudzymi realizacjami mam już za sobą.

Więcej dzieł Jakuba Różalskiego można zobaczyć w jego portfolio. 

Interia.tv

Podziel się