Niebezpieczny trend robi furorę w Rosji. Zagraża Polsce?

Środa, 23 września 2015 (15:47)

Popularny „zaceping” lub po prostu surfing transportowy robi furorę wśród nastolatków. Skrajnie niebezpieczny sport urzekł głównie mieszkańców stolicy Rosji, jednak naśladowców nie brakuje także w innych częściach kraju. Wskutek tej lekkomyślnej zabawy rocznie ginie około 600 osób.

Jazda na dachach pociągów staje się coraz bardziej popularna, zwłaszcza w Moskwie, gdzie nastolatkowie chowają się za maskami i goglami, jeżdżąc po mieście na dachach metra. Jak się jednak okazuje, nowy trend przyciągnął uwagę i zyskał sympatię moskiewskiej młodzieży na tyle, że staje się coraz bardziej ekstremalny. Młodzi chłopcy wspinają się na pociągi kursujące między Moskwą a Petersburgiem, które osiągają prędkość nawet ponad 200 km/h.

- Zainteresowałem się tym po zobaczeniu w telewizji materiału o chłopaku, który zginął w moskiewskim metrze. Zastanawiałem się, jak to jest możliwe? Pewnego dnia kiedy wagon był pełen ludzi, a ja musiałem jak najszybciej dostać się do domu, stwierdziłem, że spróbuję - opowiada fan tego niebezpiecznego hobby, osiemnastoletni Aleksander.

Bezpieczeństwo się nie opłaca?

Pomimo regularnych doniesień w rosyjskich mediach o kolejnych ofiarach tej ekstremalnej mody, chętnych do szaleńczej jazdy nie brakuje.  Jak mówią raporty, jedynie w 2013 roku wskutek niebezpiecznej zabawy  zmarło aż  600 osób, zaś 424 zostały zatrzymane przez policję.

Mimo tak fatalnych statystyk, nie zapowiada się, aby trend stracił na popularności. Jedną z głównych przyczyn ogromnego powodzenia "zacepingu" mogą być - w tym wypadku - ekstremalnie niskie kary. Mandat, jaki może nałożyć policja wynosi zaledwie 100 rubli, czyli niespełna 6 złotych. Trudno więc będzie zatrzymać ten szaleńczy pęd zwłaszcza, że koszt biletu między Moskwą a Sankt Petersburgiem jest 36 razy większy.

Interia.tv

Podziel się